sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 26.

p*Liam

Jak to możliwe... Dlaczego akurat ona? Czy nie mało przeżyła w życiu? Dlaczego w tym momencie? Teraz, kiedy zrozumiałem, że źle postąpiłem? Kiedy chciałem z nią porozmawiać? Kiedy chciałem jej wszystko wyznać? Dlaczego...
Patrzyłem na ten cholerny laptop i ciągle nie dowierzałem... A może w szpitalu się pomylili? Sam siebie oszukuję... Dobrze, że mam fanów przy sobie...




p*Zayn

Nareszcie jest wszystko tak, jak powinno! Zespół się reaktywuje, usunąłem Liama od Stephanie! Teraz jest moja szansa.
- Wróciłem - krzyknąłem do Liama, który zapewne siedział w domu. Zamiast jakiejkolwiek odpowiedzi, zobaczyłem szatyna ubierającego kurtkę - Co robisz?
- Wychodzę - odparł sucho...
- No to widzę, ale gdzie? - zapytałem zdziwiony jego reakcją. Co go znowu ugryzło?
- Nie twój interes - syknął, wymijając mnie. Chwyciłem go za rękę - Zostaw mnie!
- Co ci się stało!
- Nic, puść mnie, mam pilną sprawę do załatwienia... - wyrwał rękę i nim się obejrzałem, już nie było go w domu... To było dziwne... Dlaczego nagle się tak zachowywał...Wszedłem do pokoju, z którego Liam wyszedł. Zobaczyłem załączonego laptopa...To może być moja szansa. Szybkim ruchem wystukałem kilka znaków na klawiaturze... Nie wylogował się! TAK! No to teraz czas działać...


Teraz już na pewno nie ma u niej szans...

p*Stephanie
- Stephanie wstawaj! - ktoś poruszył mną w geście pobudzenia, jednak mi tak nie chciało się wstawać. Po co miałam wstać, skoro i tak nic mnie tu ciekawego się nie przytrafi. Mruknęłam coś niezrozumiałego i odwróciłam się na drugi bok. - Do jasnej ciasnej! Wstajesz sama, czy mam Ci pomóc?
- Spadaj Jason! - krzyknęłam, zatykając sobie twarz poduszką..
- Jeremy... - mruknął sam do siebie - Dobra, skoro nie chcesz po dobroci to... - klasnął w dłonie a ja po chwili czułam, jak wszystko mnie bolało...Ten idiotyczny anioł zabrał mi łóżko!
- Ała! No przecież nie śpię! - krzyknęłam, pocierając bolący tyłek. - Wisisz mi dobry masaż...
- Chciałabyś. Przypominam, że jeżeli chcesz z powrotem wrócić do świata żywych, radzę ci zacząć myśleć...No chyba, że tak bardzo polubiłaś moje towarzystwo - zaśmiał się.
- Boże, jaki ty jesteś beznadziejny!
- Też cię kocham - uśmiechnął się, odchodząc.
- A łóżko!? - jęknęłam.
- Ach, no tak zapomniałem - klasnął w ręce i moje łóżko ponownie pojawiło się. Szybko się na nie rzuciłam i westchnęłam... Znalazłam się w beznadziejnej sytuacji... Muszę zacząć coś robić, bo inaczej zostanę z tym aniołem do końca życia... Powolnym krokiem udałam się do niego, oglądał coś na...laptopie? To tutaj jest coś takiego!?
- Co robisz? - zapytałam się melodyjnie i usiadłam obok mojego stróża. Ten jak poparzony zaczął zakrywać rękoma obraz na ekranie - Nasze skrzydła? - moja mina wyrażała zdziwienie - Co to za strona?
- A no wiesz... Możesz poznawać tutaj inne anioły i takie tam...
- Takie tam powiadasz? - poruszyłam zabawnie brwiami - Dobra, która ci się podoba - odsłoniłam ekran, który zakrył swoimi dłońmi i ujrzałam naprawdę śliczną dziewczynę... Dlaczego anioły muszą być takie piękne?


- Zlata jest... - zatrzymał się, jakby analizował słowa, które ma zaraz powiedzieć - Bardzo piękna, inteligentna, z poczuciem humoru i zawsze uśmiechnięta - westchnął
- To dlaczego się z nią nie umówisz? - zapytałam rozbawiona postawą mojego aniołka - od tego chyba służy ta strona Jason...
- Jeremy! Ile razy mogę ci to powtarzać! - nawrzeszczał na mnie.
- Spokojnie! Ja tu chcę tobie tylko pomóc - podniosłam ręce do góry w geście obrony swojej osoby.
- Wiem, tylko ja nie wiem, jak do niej zagadać.Boję się odrzucenia - drugie zdanie wypowiedział dużo ciszej.
- No nie wierzę! Anioł boi się odrzucenia! Tego jeszcze nie było...
- Weź przestań! Anioły praktycznie niczym się nie różnią od ludzi...
- Oprócz tego, że macie nadprzyrodzone moce? - syknęłam ironicznie.
- Robisz z nas potworów, którymi tak naprawdę wcale nie jesteśmy. My planujemy wasze życie pod scenariusz, ale to wy sami je modyfikujecie. Nie możemy sterować wami.
- To było takie głębokie... Co jeszcze ciekawego masz do powiedzenia?
- Stephanie! Nie zachowuj się jak dziecko. Sama sobie życie utrudniłaś. Nikt nie kazał Ci wymyślać planu z Joshem. Nikt nie kazał przespać Ci się z Zaynem. Nikt nie kazał wyjechać Ci do Horley. Te kroki podjęłaś sama! - Nie odezwałam się ani słowem. Tu miał rację... A ja go osądziłam o to wszystko...
- Jeremy...ja...przepraszam - wyjąkałam
- Nic się nie stało. My anioły nie potrafimy się gniewać na swoich podopiecznych, jesteś takim jakby moim bobaskiem - zaśmiał się, a na jego słowa wkradł mi się szczery uśmiech...Wkońcu...
- To jak ze Zlatą? - pokazałam mu język a ten pokręcił głową.
- To dziwne, że jej imię potrafiłaś od razu zapamiętać, a moje z taką trudnością Ci przychodzi... - stwierdził, patrząc na mnie badawczo wzrokiem.
- No co, ładne jest - wzruszyłam ramionami - Tak więc? Jak tam z nią?
- Nijak... - westchnął - Nie jestem zbytnio romantyczny, nie wiem jak zaimponować kobiecie...
- To zróbmy tak. Ja pomogę tobie, a ty mi...Zgoda?
- No nie wiem...
- Oj no Jeremy! Popatrz! Ja pomogę tobie ze Zlatą a ty mnie naprowadzisz na trop. Wszyscy będziemy szczęśliwi! Zgódź się no...Proszę! - zrobiłam maślane oczka
- Ech, no dobra niech stracę...

p*Liam

Nie ma co tracić czasu. Z takim stwierdzeniem ruszyłem prosto do szpitala, który podała mi Nathalie. Dobrze, że Niall jest przy niej. W końcu będzie szczęśliwa. Ja też zasługuję na szczęście... Wchodząc do szpitala, przypomniało mi się dzieciństwo. Spędziłem tu sporo czasu i nie chciałbym nigdy tu powrócić. Myśl,  że leży tutaj ona, wcale nie poprawiała mi humoru. I to prawdopodobnie przeze mnie...
- Dzień dobry, szukam Stephanie Correy. Przywieziono ją tutaj z wypadku razem z Joshem Cuthbertem... - rzuciłem na jednym wdechu, pielęgniarce.
- A pan jest? - spojrzała na mnie.
- Liam Payne, przyjaciel Stephanie, proszę mnie do niej wpuścić... - spojrzałem na nią błagalnie, a ona zaczęła czegoś szukać w swoich papierach...
- Stephanie sala 13, tylko proszę zaczekać na korytarzu, lekarze robią jej badania.- uśmiechnęła się do mnie.
- Dobrze i dziękuję pani - odwzajemniłem uśmiech i wręcz sprintem znalazłem się pod wyznaczoną salą. Tak, jak pielęgniarka prosiła, poczekałem przed salą, żeby nie przeszkadzać w badaniach... Nie musiałem długo czekać, a po 10 minutach wyszedł z sali lekarz...
- Doktorze, co z Stephanie? - zapytałem z nadzieją. Chciałem, żeby wszystko było dobrze...
- Wczoraj przeszła dość skomplikowaną operację, ma kilka złamań i jest trochę poobijana. Póki co jest w śpiączce - odparł niewzruszonym tonem lekarz.
- Nie wie pan, ile ona może trwać?
- Nie wiem. Może tydzień, może miesiąc, rok, albo... - zaczął
- Proszę nie kończyć, zrozumiałem - byłem już u granic rozpłakania się. Myśl, że mogłaby się nigdy nie wybudzić jest jak cios w plecy... Pośpiesznym ruchem, udałem się do sali, gdzie leżała moja przyjaciółka. Usiadłem obok niej, na krześle i chwyciłem jej rękę. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Była cała blada, w niektórych miejscach było widać siniaki, czy zadrapania. Na ten widok po prostu się rozpłakałem. Dlaczego ona... - Steph, proszę, wiem, że mnie słyszysz. Nie zostawiaj mnie... - szlochałem - Proszę...kocham cię...kocham...
____________________________________________________________________
B E Z N A D Z I E J N Y. Tyle w temacie rozdziału.

Niespodzianka: UWAGA! Spełnię jedną z waszych zachcianek, jednak nie może ona mi zbytnio namieszać w opowiadaniu, to znaczy, że nie możecie zażyczyć sobie szybszego powrotu Steph na Ziemię, zmiany zachowania Malika, czy tego, żeby Steph i Liam byli razem. Daję wam wolną rękę, każdy ma jedną prośbę :)

CZYTASZ? - KOMENTUJ!

LIAM? :O Jezu, dlaczego ty mieszkasz tak daleko!



8 komentarzy:

  1. musze się ogarnąć po końcówce, bo ona jest taka... matko, rycze...Li, jak dobrze że wreszcie zrozumiałeś (przynajmniej tak mi się wydaje, że zrozumiałeś) <3
    Dobra, potrzebuję chwili.
    Ok. Chyba już. Zmiana tematu, bo zaraz znowu będę ryczeć!
    Zayn. To chyba najlepsze na otrzaśnięcie. Nienawidze go! Jak mógł! To było straszne świństwo! Ale przynajmniej wiem skąd sie wziął ten tweet Li, bo juz myślałam, ze naprawdę mu rozum odebrało. Na szczeście to nie on.
    A nawiązując do tweetów, moje tweety są w twoim opowiadaniu :D haha mam zaciesz :D
    Steph, Jeremy i Zlota :D genialne ;p
    Czekam na następny Xxxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Steph jest taka kochana! Dawaj kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. No nienawidzę Zayna normalnie. grr... myślałam, że jakoś przeszło mu, ale nie dalej musi niszczyć komuś życie. Frajer!
    No szkoda mi Liama! Jak zrozumiał, to wszystko mu się psuje..biedac. ;< Nie wiem co mam jeszcze dodać.. ;[ Czekam na kolejny już i nie chce żeby seria się skończyła :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju Zayn wybacz, ale w tym opowiadaniu cię po prostu NIENAWIDZĘ! Jak on mógł zrobić takie świństwo. -,-
    Mam nadzieję, że Liam w końcu zrozumiał !
    Opowiadanie jak zwykle wspaniałe ! Pozdrawiam ! :) Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kretyn z tego Zayna.. ja myślałam, że coś go ruszyło to on dalej jest palantem! FUCK :D
    No matko, tak szkoda mi Liama, że nawet nie pytaj. Biedaczek. ;c
    Stephanie z Jeremy są genialny hahah Boscy normalnie <3
    Mój komentarz będzie tym razem krótki, ale no przepraszam. Dodam tyle, że rozdział sam GENIALNY! Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń