piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 24 cz. II.

- Nie przedstawisz mnie? - zapytał niebieskooki
- Ah tak! Zapomniałam. Liam to jest Josh, mój chłopak...
____________________________________________________

*perspektywa Stephanie*

- Miło mi cię poznać - Josh wystawił rękę w formie przywitania, którą po jakimś czasie Liam uścisnął - Podobno jesteś najlepszym przyjacielem mojej Steph - mówiąc to, wtuliłam się w niego, żeby wszystko wyglądało bardziej realistycznie.
- Taaak - powiedział brązowooki, pocierając ręką kark - Cieszę się, że wreszcie ci się powiodło Steph. Zasługujesz na szczęście - uśmiechnął się a ja przytuliłam się do niego - Wiecie co, troszkę się spieszę, bo Nicola przyjechała. Do zobaczenia, miło było cię poznać Josh - powiedział wybiegając z domu.
- Mówiłam Ci, że on nic do mnie nie czuje! - powiedziałam z wyrzutem do mojego towarzysza...
- Byłem pewny, że to prawda... Moja intuicja nigdy nie zawodzi! - przyjął na swoją obronę Josh
- Najwidoczniej tym razem zawiodła - zrezygnowana usiadłam na kanapie.
- Steph, chyba nie przejęłaś się tym, co? - objął mnie ramieniem.
- Nie, tylko to przykre...Po raz kolejny uświadomiłam sobie, że nikt nie jest w stanie zakochać się w takiej idiotce, jaką jestem - westchnęłam, opierając głowę na jego ramieniu.
- Steph! Jak nie Zayn czy Liam to znajdzie się ktoś, kto pokocha cię taką, jaką jesteś! - przytulił mnie.
- Nic o mnie nie wiesz - odkleiłam się od niego - Dlaczego w ogóle mi pomagasz!?
- Bo kiedyś nie pomogłem pewnej osobie - odparł cicho, odwracając głowę.
- Ale co ona ma wspólnego ze mną! - krzyczałam na niego w złości.
- Nawet nie wiesz, jak dużo... - mruknął pod nosem, jednak mój dobry słuch nie pominął tego.
- No właśnie nie wiem, więc może z łaski swojej oświeć mnie!
- To trudne... - stwierdził ciężko
- Opowiedz mi wszystko od początku, okej? - uspokoiłam się już na tyle. Przecież nie będziemy sobie wyjaśniać spraw w kłótni.
- Okej - uśmiechnął się - A więc trzy lata temu zmarła moja siostra. No może nie do końca zmarła...popełniła samobójstwo... Przeze mnie - spuścił głowę
- Na pewno przesadzasz! - chwyciłam jego podbródek i uniosłam go do góry. Widziałam to w jego oczach. Cierpiał. Ale co ja miałam z tym wszystkim wpólnego!? - Kontynuuj
- Kiedyś przyszła do mnie z informacją, że podoba jej się pewien chłopak, wtedy nie wiedziałem, że jest prawie jak twój Zayn. Cieszyłem się, że udało jej się znaleźć miłość, ale jemu chodziło tylko i wyłącznie o seks. Po tygodniu bycia razem stało się. Od tamtego momentu zaczął jej unikać, aż potem z nią zerwał... Wtedy ja ją pocieszałem, że nie jest wart jej łez i czasu, że znajdzie kogoś lepszego... i znalazła. Lucas był przeciwieństwem Zayna... choćby twój Liam... miły, opiekuńczy. W końcu ktoś idealny dla niej. Byli razem pół roku, a potem on po prostu znikł. Wtedy też przy niej byłem... Kiedy już wszystko się uspokoiło, mogłem wrócić do swoich ulubionych czynności...Nie chcę nic mówić, ale byłem mistrzem parkietu - uśmiechnął się na samo wspomnienie - tamtej feralnej nocy...Gdybym tylko odebrał ten głupi telefon...ona by żyła! - wykrzyczał, a ja przytuliłam go. Jednak dalej nie wiedziałam, co ona ma ze mną wspólnego... - Dowiedziała się wtedy całej prawdy o nim...
- Josh, jeżeli nie chcesz o tym mówić, to nie musisz - zapewniłam go
- Nie, skoro już zacząłem to skończę!
- Jak chcesz - uśmiechnęłam się do niego i ścisnęłam mocniej jego dłoń...chciałam dodać mu tym otuchy.
- Przez te pół roku cały czas ją okłamywał...Była jedną z wielu... Gdy się tylko dowiedziała, od razu do mnie zadzwoniła...A ja stwierdziłem, że to nic ważnego! Gdyby nie ja, to ona by żyła! Jestem najgorszym bratem na świecie - mówiąc to kilka łez spłynęło z jego niebieskich tęczówek. Byłam bezradna. Jedyne, co teraz mogłam zrobić to być przy nim... Tylko tak mogę mu pomóc.
- Nie mów tak, byłeś świetnym bratem. - powiedziałam, przytulając go. Otarł łzy i wreszcie na jego twarzy mogłam dostrzec uśmiech. - Gdyby teraz widziała, jak pomagasz mi, byłaby dumna, że miała takiego brata... Ja już jestem z ciebie dumna. Postanowiłeś po tym wszystkim komuś pomóc. Jesteś bohaterem Josh.

*perspektywa Liama, w tym samym czasie*

Wiecie jak to jest, że osoba, którą kochasz, wbija Ci nóż w plecy nieświadomie? I to przez twoją głupotę? Ja właśnie tego doświadczyłem. Jak zwykle wszystko zaprzepaściłem...Gdybym może odważył się i powiedział jej, co czuję...może to ja byłbym na miejscu Josha? Może...
*
- Liam? Co ty tu robisz!? - zapytał z kpiną w głosie brązowooki... Mój niegdyś dobry przyjaciel...
- Jestem - odpowiedziałem podobnym tonem... Ktoś cię widzę nieźle urządził...
- Nie twój interes... - syknął - Czego chcesz!
- Ja tutaj przychodzę polubownie, a ty do mnie tak się zwracasz... nieładnie z twojej strony Malik. - odparłem, uśmiechając się ironicznie - Wpuścisz mnie do środka? - zapytałem, na co on głośno westchnął i przepuścił mnie przez próg.
- Więc, co cię do mnie sprowadza...
- Chciałem wrócić do zespołu, jeżeli jest taka możliwość...
- Aaaaaaa! Kocham cię! - wrzasnął i rzucił się na mnie. Już po chwili byłem zamknięty w szczelnym uścisku mulata. Dobra, nie spodziewałem się takiej reakcji...
- Wszystko z tobą w porządku? - moje zdziwienie wdało się we znaki...
- No oczywiście! Wreszcie jakieś dobre wieści! Nie ruszaj się! Muszę poinformować chłopaków! - krzątał się po mieszkaniu i gadał trzy po trzy... Dobra, to było dziwne, nawet bardzo...
*
- Więc... co zmieniło twoje zdanie, co do powrotu? - zapytał z lekkim uśmieszkiem
- Po prostu tak jakoś - wzruszyłem ramionami
- A ten "tak jakoś" - zrobił cudzysłów w powietrzu - to Josh?
- Skąd wiesz o... - nie zdążyłem skończyć, bo Zayn wtrącił mi się w zdanie.
- Rzuciła mnie...dla niego... - zrobił smutną minę. Jakoś nie chciało mi się w to wierzyć...
- Dlaczego znowu kłamiesz! - rzuciłem w jego stronę
- Liam! Otwórz wreszcie oczy! Ona was wszystkich omotała wokół palca! Dlaczego miałbym cię okłamywać!?
- To dlaczego ci nie wierzę!?
- Bo jesteś w niej zakochany! Tak samo jak ja! Ale zrozum! Ona nie jest nas warta...to zwykła dziwka! - powiedział, za co oberwał ode mnie - Stary! O co ci chodzi!? Przecież całą prawdę ci mówię!
- To nie jest prawda!
- Nie? Dobra, posłuchaj... opowiem ci całą historię! Może wtedy zrozumiesz, jak bardzo ona nas okłamuje...
- Dobra - rzuciłem zrezygnowany
- Pamiętasz imprezę urodzinową El? - pokiwałem twierdząco głową - Wtedy wszystko się wydarzyło...Poszedłem z nią zatańczyć... A ona zaciągnęła mnie na górę...Byłem bezbronny! Bo od miłości nie da się uciec!
- To nie może być prawda!
- Nie może? A zadałeś sobie pytanie, od kiedy zna Josha? Skąd? Przecież ona niedawno co wprowadziła się do Horley! Nie znała tutaj nikogo! Josh jest kolejną zabawką w rękach Steph! Zrozum tego Liam! Ja chcę twojego dobra!
- Ale... - zacząłem się jąkać... Po raz kolejny zakochałem się w nie tej osobie, co trzeba... - Jak to? - tylko tyle udało mi się wymówić...
- Nie wiem Liam - poklepał mnie po ramieniu - Nie tylko ty masz złamane serce...
- Będę się musiał od niej wyprowadzić...
- U mnie jest sporo miejsca, możesz się wprowadzić - uśmiechnął się pocieszająco - a teraz wybacz, ale idę spotkać się z menadżerem. Łap klucze do mieszkania - rzucił we mnie nimi - Będę za jakieś dwie godziny...
- Dobrze - powiedziałem, kiedy drzwi od domu się zamknęły
*
Otworzyłem drzwi, które z hukiem zamknąłem... W mieszkaniu zastałem tylko Steph na kanapie. Aż zakuło mnie w sercu, kiedy zrozumiałem, jak ona mnie skrzywdziła... Od razu ruszyłem do swojego pokoju i zacząłem się pakować, długo mi to nie zajęło. Po chwili ruszyłem na dół...
- Li, wszystko w porządku? - zapytała, widząc mnie z walizką w ręku...
- Wyprowadzam się - rzuciłem oschle
- Co!? Ale dlaczego!?
- Bo nie mam zamiaru mieszkać pod jednym dachem z taką dziwką, jaką jesteś! - krzyknąłem
- O co ci chodzi!
- O co? O to, że krzywdzisz tych wszystkich facetów... Jesteś zwykłą szmatą! Wczoraj Zayn, dzisiaj Josh a jutro kto? Niall? Louis? a może Harry? Gardzę tobą - zaśmiałem się - Jesteś beznadziejna..
- Ale Liam! Ja... - przerwałem jej
- Daruj sobie... - powiedziałem i wyszedłem z jej domu trzaskając drzwiami...Miałem już dość jej. Zawiodła mnie....

*perspektywa Josha*

- Halo? - usłyszałem zapłakany głos mojej koleżanki, co mnie bardzo zmartwiło...
- Stephanie, wszystko okej? - zapytałem zmartwiony
- Nic nie jest okej!
- Rozmawiałaś z nim?
- Nie zdążyłam, wyprowadził się - teraz to już totalnie się rozkleiła.
- Stephanie, nigdzie się nie ruszaj! Za chwilę po ciebie przyjadę! - rozłączyłem się i wcisnąłem pedał gazu. Musiałem się znaleźć przy niej. Nie zostawię jej, tak jak mojej siostry... o nie!

*10 minut później*

Kiedy otworzyłem drzwi i zobaczyłem, w jakim stanie jest moja przyjaciółka, nie mogłem jej samej zostawić...
- Zabieram Cię do siebie - stwierdziłem stanowczo - Chodź - podałem jej rękę, lecz ona nie drgnęła. Ciągle patrzyła się w sufit, siedząc na podłodze. Podszedłem do niej i wziąłem ją pod ramię. Przez całą drogę do samochodu żadne z nas się nie odzywało. Woleliśmy iść w ciszy, niż mówić słowa, które i tak nie mają żadnego znaczenia. - Wsiądziesz sama? - zapytałem się, a ona pokiwała głową. Puściłem ją i szybko wsiadłem na miejsce kierowcy. Przez całą drogę, tak jak i poprzednio, nie odzywaliśmy się do siebie. W pewnym momencie zadzwonił telefon. Nie mogłem go nigdzie znaleźć, nie pamiętam, gdzie go rzuciłem. Schyliłem się dosłownie na moment... potem wszystko działo się tak szybko, głośne odgłosy ciężarówki, krzyk Stephanie i ciemność...
_______________________________________________________________________
Wybaczcie, że tyle trzeba było czekać. Komputer mi się zepsuł i pisałam to w pracy, co było nie lada wyzwaniem. Ale jest! To już ostatni z pierwszej serii! Więc, miłego czytania i do Września! Przypominam, że możecie zadawać pytania bohaterom na asku! Miłych wakacji wam życzę :)


6 komentarzy:

  1. Przeczytałam i jestem w niemałym szoku i to nie tylko z powodu końcówki, ale i całego rozdziału. Tego jak to się wszystko potoczyło. 0.0
    Jak możesz nas zostawiac z taką końcówka na całe wakacje?! Przecież ja nie wytrzymam! Muszę wiedzieć co bedzie dalej!
    O matko, nie jestem w stanie napisać nic więcej po tym rozdziale i takiej dawce przeżyć oprócz tego że oczywiście genialny :)
    Już się nie mogę doczekać drugiej serii <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to "do września"? Mam czekac taki kawał czasu na kolejny rozdział???!!! No nic, trudno.
    Rozdział oczywiście genialny i zaskakujący. :o
    Hmm jeśli dobrze zrozumiałam to na końcu był wypadek... ciekawe co bedzie dalej, co sie wydarzyło... CZEKAM

    OdpowiedzUsuń
  3. GENIALNE! Już nie mogę doczekać się drugiej serii : ) Uwielbiam twoje opowiadania *.* Przez wakacje nie będziesz dodawać ? Szkoda :C no cóż czekam do września ! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wierzę w to, że Li tak łatwo uwierzył Zaynowi.. bezsensu!! :(( Szkoda mi ich, mieli być Li i Steph razem, a Zayn jak zwykle zepsuł..;< Cały rozdział jest SUPER!! Tylko szkoda, że kolejny dopiero we wrzeniu ..:( Będzie mi smutno, ale rozumiem. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. nominuję twój blog do The Versatie Blogger szczegóły u mnie na blogu :) w zakładce nominacje

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejuś biedny Li. Szkoda mi go.. Szkoda, że tak wyszło.. Ale jak on mógł tak uwierzyć Zaynowi.. Przecież wie jaki on jest.
    Trochę za mocno powiedział.. no ale mam nadzieję, że po wakacjach wszystko się wyjaśni .:D Końcówka.. ehh, aż normalnie nie wiem jak wytrzymam tyle czasu..
    Trochę krótki, ale nie wiem co jeszcze dodać. Do zobaczenia po wakacjach <3

    OdpowiedzUsuń