Bohaterowie: Anne Scott, Emily McFly, Liam Payne, Niall Horan, Lucy Jackson, Michaelle Jenkins
Gatunek: romans
Od autorki: Trochę pomieszany, ale mam nadzieję, że się odnajdziecie. Miłego czytania :*
- To co, idziemy na zakupy? - spytała się jej przyjaciółka, otwierając drzwi od jej pokoju. Były współlokatorkami, studiowały na uniwersytecie z daleka od domu. To był ich cel - usamodzielnić się. Kilka lat temu ten plan był idealny, ale teraz, kiedy ona spotkała tego jedynego, już nie był taki kolorowy. Nie miała na nic ochoty, bo co miała robić? Z nim wszystko było lepsze. Bo to on nadawał barw jej życiu, ale edukacja jest ważna, prawda? Przecież dobrze zrobiła, dając szansę marzeniom. Skoro on sam ją namawiał do tego, to chyba dobrze postąpiła, przecież związek na odległość, ma szansę przetrwać. Skoro on ma zespół i jest zajęty trasą, to co ona miałaby sama robić w Londynie? Zawsze lubiła się uczyć i w tym kierunku ruszyła, a jeżeli on nie potrafi tego zaakceptować, to znaczy, że nie jest jej wart.
- Wiesz o tym, że jutro mamy sesję? - zapytała się blondwłosej. Emily była typem imprezowym, który wolał życie towarzyskie, nie przejmował się szkołą. W końcu to był pomysł jej rodziców, stwierdzili, że tu stanie się wreszcie odpowiedzialna za siebie... Do tej pory nieraz zdarzyło się jej zabalować tak, że urwał się jej film, lub co gorsza dwa razy nawet zaszła w ciąże. Na szczęście jej rodzice są bogaci i zasponsorowali jej zabieg aborcji. Tym razem postawili jej ultimatum: "Albo skończy szkołę, albo ją wydziedziczą". Nie został jej inny wybór, niż wybrać się na te studia. Wybrała pisarstwo, tak jak Anne. Ona natomiast była przeciwnością Emily. Wzorowa uczennica, nie pali, nie pije, nie ćpa, nie zadaje się z podejrzanym towarzystwem...Była ideałem. Nie tylko dla rodziców, ale również dla obcych ludzi. Nigdy nie spodziewała się, że jej życie się tak potoczy... Dostawała od losu wszystko, co chciała...Kochająca rodzina, wymarzone studia, wspaniały chłopak, najlepsza przyjaciółka...Tak. Emily i Anne były przyjaciółkami, mimo to żadna z nich nie próbowała "zmienić" tej drugiej. Lubiły się takimi, jakie były...Bo przecież przeciwieństwa się przyciągają...
- I co z tego, że mamy sesję? - prychnęła - Ty na pewno już jesteś wyuczona, a ja wieczorem się nauczę - rzekła normalnym tonem - No nie bądź taka! W Krakowie roi się teraz od przecen! - zrobiła słodką minę, jakby miała ona jej pomóc ubłagać współlokatorkę.
- No nie wiem...nie możesz pójść sama? - spojrzała na nią niepewnie
- Sama? Przecież ja się tam zatracę! Musisz mi pomóc wybrać!
- To weź Lucy! - rzuciła uradowana, widząc wyjście z sytuacji, jednak szybko jej entuzjazm znikł...
- Lucy? Przecież ona nie zna w ogóle na modzie! - tymi słowami odrzuciła propozycję An.
- A ja się znam? - zapytała. Przecież nie miała jakiegoś "wyrafinowanego" stylu. Ubierała się tak, żeby było wygodnie i ze smakiem. Nic specjalnego...
- Skoro poderwałaś swoje ciacho, to chyba tak - zaśmiała się
- No wiesz ty co! - rzuciła udawanego focha
- To jak pójdziesz ze mną? Proszę! Proszę, proszę, proszę! - klęknęła przed nią i złączyła ręce, jak do modlitwy. Wiedziała, że to jej ostatnia szansa i jak jej się nnie uda, to będzie musiała iść sama na zakupy... A tego bardzo nie chciała...
- No dobra, niech Ci będzie - westchnęła zrezygnowana, na co jej współlokatorka od razu zaczęła ją przytulać - Ale tylko godzinkę!
- Dwie! - jęknęła
- Jedna i ani minuty dłużej! - rozkazała, na co Emily mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem - A potem bierzesz się za naukę, jasne?
- Kujon! - rzuciła w żartach
- Nieuk! - An odpowiedziała jej tym samym.
- Oj no dobra! Chodź, bo czas nam ucieka! Trzeba podbić to miasto! - zaśmiała się Em, a Anne poszła się przebrać. Po kilkunastu minutach już wychodziły wspólnie z akademika, udając się na miasto, w poszukiwaniu czegoś dla przyjaciółki.
*
- Co sądzisz o tym? - wskazała pokazując przyjaciółce na zwiewną, białą sukienkę w grochy, koloru zielonego
- No nie wiem... to chyba nie dla ciebie, nie twój gust - stwierdziła An, przeszukując czegoś idealnego, dla przyjaciółki. - Zobacz to! - pokazała jej błękitną sukienkę na ramiączkach do kolan z kwiatkami - Idealna dla ciebie!
- No coś ty! Będę za staro w niej wyglądać! - odrzuciła ją gdzieś w kąt, kontynuując poszukiwania. - A może ta? - oczom Anne ukazała się obcisła czerwona sukienka, która ledwo co zakrywała jej tyłek...
- Chyba oszalałaś! Z tym to jedynie do burdelu! - zaśmiała się z wyboru przyjaciółki i pokazała jej swój wybór. Czarna sukienka, sięgająca do połowy ud, z paskiem. - Co o tej sądzisz?
- Idealna! Biorę! - powiedziała uradowana i ruszyła z owym zakupem do kasy. Na tej sukience zaoszczędziła ponad 60 złotych, z czego była bardzo zadowolona. Nie codziennie udaje się takie okazje wyłapać. Po zakupie owej sukienki, przeglądała jeszcze wszystkie rzeczy, wystawione w dziale "Promocje/Przeceny", jednak nie znajdując nic ciekawego, postanowiła opuścić razem z przyjaciółką sklep. Podczas wędrowania i oglądania kolejnych wystaw oraz szukania okazyjnych cen, zadzwonił telefon Anne. Widząc na telefonie jego imię uradowana odebrała telefon.
- Hej misiu - powiedziała radośnie do telefonu
- Hej skarbie - odpowiedział jej tym samym - Właśnie mam krótką przerwę od prób i postanowiłem do ciebie zadzwonić. Tęsknię.
- Ja też, ale to nam dobrze zrobi. Umocni nasz związek - stwierdziła, mimo iż wolała go mieć przy sobie, ciągle twierdziła, że tak musi być, musi się przekonać, że to ten jedyny...
- Wiem, rozumiem. Pewnie jesteś tam bardzo zajęta nauką, szkoda, chciałbym cię znowu zobaczyć - stwierdził smutno.
- Jeszcze będzie mnóstwo okazji, kochanie - uśmiechnęła się i mimo iż on tego nie widział, to na pewno domyślił się tego, po jej głosie.
- A co tak w ogóle teraz robisz? - zapytał już radośniejszym głosem.
- Emily wyciągnęła mnie na zakupy, wiesz, noc wyprzedaży i takie tam...
- Aha, czyli na zakupy to masz czas, ale dla mnie to już go nie masz! - sfrustrowany krzyknął do komórki.
- Liam, o co ci chodzi? - nie miała pojęcia, dlaczego jej chłopak zaczął się tak dziwnie zachowywać
- O to, że nie masz dla mnie czasu! Pewnie to wyjście z koleżanką też jest ustawione, żebyś mogła się spotykać ze swoim kochasiem! - było można usłyszeć w jego głosie złość.
- Dość! Nie będę słuchać oszczerstw na mój temat! Pa - powiedziała wkurzona i rozłączyła się. Nie było sensu już rozmawiać z nim, w takim stanie mogli się jedynie bardziej pokłócić, a tego nie chciała...
- Wiesz co, jakoś przeszła mi ochota na zakupy - powiedziała do Emily.
- Tak, chodźmy do akademika, muszę się jeszcze pouczyć na jutrzejszą sesję - odpowiedziała i ruszyły w kierunku szkoły. Emily była świetna w pomaganiu komuś. Może dlatego, że dzięki temu sama potrafiła rozwiązać swoje problemy?
*
Od tamtego zdarzenia minęły dwa tygodnie. Liam nie odezwał się do Anne ani razu. Powoli zaczynała wierzyć w to, że to już koniec ich miłości. Przecież wszystko kiedyś się kończy... Może i nie chciała, ale taka widocznie była pisana jej przyszłość...
Dzisiaj udaje się na imprezę... Nie chciała na nią iść, ale Emily stwierdziła, że w ten sposób może chociaż na chwile zapomni o swoich problemach sercowych. Nie mogła patrzeć na to, jak przyjaciółka przez tą jedną rozmwę wszystko zaprzepaściła... Opuściła się w nauce, nie ma na nic ochoty, nawet z przyjaciółką nie chce rozmawiać... Ten jeden telefon ją odmienił... Na gorsze...
- Gotowa jesteś? - zapytała się blondynka, ta tylko pokiwała głową, na znak, że jest. - To chodźmy - wzięła torebkę i ruszyły w stronę taksówki, którą zamówiły. Impreza miała być kameralna, to znaczy, że dla najbliższych znajomych, z okazji urodzin jeden ze studentek. Michaelle, bo takie było jej imię, posiadała własny domek. To był taki prezent od rodziców, na "dobry start". Tej to się powodzi...
W drodze na imprezę, telefon Anne rozdzwonił się na dobre. Za pierwszym razem nie zdążyła go odebrać, więc nie przejmowała się nim zbytnio. Natomiast za drugim razem, udało się jej go odebrać.
- Liam? Czego chcesz? - zapytała zdziwiona, że ten raczył się do niej odezwać, po tak długim czasie. Miała go za innego faceta, który rozwiązuje problemy od razu. Po raz kolejny się na nim zawiodła. Nie pierwszy raz...
- An, przepraszam - odpowiedział zmieszany - Źle postąpiłem, nie potrzebnie... - zawiesił się na chwilę - Nie powinienem ciebie oskarżać tak pochopnie.... Powinienem mieć do ciebie zaufanie...Proszę wybacz mi, nie chcę, żebyś się na mnie gniewała. - mówił to wręcz błagalnie. Widać, że bardzo zależało mu na tej dziewczynie...
- Liam, ciężko jest tak z dnia na dzień wybaczyć komuś takie coś... - wypowiedziała do urządzenia... "A raczej mi jest ciężko", dodała w myślach.
- Ja wiem, ale wtedy byłem zmęczony. Przepraszam, mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz i dasz jeszcze jedną szansę...
- Porozmawiamy o tym później, teraz nie mogę... - była zmieszana... po raz kolejny wystawiła go dla innych. Ale w końcu nic złego nie robiła..
- No tak! Znowu nie masz dla mnie czasu! Koleżaneczki ważniejsze są ode mnie, prawda? - szatyn kipiał złością.
- To nieprawda! Wiesz, że jesteś dla mnie ważny!
- To dlaczego nie poświęcasz mi swojego czasu! - rzekł z wyrzutem
- Bo oprócz ciebie, mam też innych, a skoro ty nie potrafisz tego dostrzec, to może nie powinniśmy być razem! - krzyknęła w słuchawkę, czego automatycznie pożałowała - Liam, ja... - nie zdążyła dokończyć, bo jej chłopak przerwał...
- Masz rację! Za bardzo się pospieszyliśmy! To koniec, cześć! - po tych słowach rozłączył się, a ona zatrzymała się w miejscu.... Tak jak jej cały świat. W jej głowie rozbrzmiewały słowa jej "chłopaka"... raczej byłego chłopaka.... To koniec
Dla tej chwili w czasie
Odnajdę odpowiednie słowa, które powiem
Zanim mnie dzisiaj opuścisz
*
- Liam, zadzwoń do niej! - Niall natarczywie próbował przemówić do chłopaka, który od kilku dni, nie robił nic innego, niż użalanie się nad sobą, jaki to on jest beznadziejny...
Gdybyśmy tylko mogli zatrzymać to życie przez kolejny dzień
Gdybyśmy tylko mogli cofnąć czas
- To nic nie da, ona mi nie wybaczy! - obrócił się na drugi bok, dając znak, że nie ma ochoty na rozmowę z przyjacielem.
- Spróbuj chociaż! Mam już dość ciebie! Jesteś nie do zniesienia!
- Twój problem - mruknął, nie odwracając się w ogóle do przyjaciela.
- Stary! - szarpnął nim, a ten odwrócił się cały wkurzony - Zrób coś wreszcie! Zachowujesz się gorzej, niż małe dziecko! Jesteś dorosły i jeżeli zależy ci na niej, to walcz o nią! Nie pozwól jej odejść! Don't Let Her Go...
- Masz rację... Nie mogę pozwolić jej odejść! - wykrzyczał, jakby dopiero teraz zrozumiał, co tak naprawdę czuje...
- Tylko gdzie ona jest! - podrapał się po głowie blondyn.
- Mówiła, że to jakieś miasto w Polsce... Crackow, jakoś tak... - usiadł na krześle i zaczął szukać odpowiedniego miasta oraz uczelni. Był zdesperowany i dążył do jednego celu.... odzyskać swój skarb... Swoją Anne.
Jaskrawe światła w moim umyśle
Przywracają na myśl wspomnienia
[...]
Kupkę moich ubrań
Na krańcu Twojego łóżka
Moment gdy czułem, że upadam
A ty przemieniałaś to w żart.
*
- An, zjedz coś! - położyła tacę na szklanym stoliku, który leżał przed sofą - Niedługo nie będziesz miała nawet siły oddychać! - ta jednak nie skomentowała docinek przyjaciółki i nadal tępo patrzyła się przed siebie. Nie przyjechał. Pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. To koniec... - Ej, nie płacz - usiadła koło przyjaciółki - On nie jest tego wart - przytuliła ją, lecz nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu. Po pierwszej łzie, spłynęła kolejna i kolejna...
- Ja go nadal kocham... - powiedziała cicho i w tym samym momencie rozpłakała się na dobre. - To wszystko moja wina...
Serce uderza mocniej
Czas mi ucieka
Drżące dłonie dotykają skórę
To staje się coraz trudniejsze
I sprawia, że łzy spływają mi po twarzy
- Nie mów tak! - Emily od razu starła kciukiem łzy, które wypłynęły z bursztynowych oczu przyjaciółki - On po prostu nie docenił cię, nie był ciebie wart. Znajdziesz kogoś lepszego, zobaczysz! - posłała jej pocieszające spojrzenie.
- Chyba masz rację - stwierdziła, uśmiechając się delikatnie.
- Jasne, że mam - zaśmiała się - A teraz wcinaj, bo musisz mieć siły - w tym momencie dzwonek dał o sobie znać. - Otworzę - po raz kolejny uśmiechnęła się do przyjaciółki i ruszyła w kierunku drzwi. Jakie był jej zdziwienie, kiedy zobaczyła jego...
- Liam? Co ty tutaj robisz!? - spojrzała groźnie na chłopaka, który wcale nie wyglądał lepiej od jej przyjaciółki. Podkrążone oczy, nieogolony. Wyglądał jak wrak człowieka... Aż szkoda jej się go zrobiło... Sam sobie jest winny...
- Mogę wejść? - chłopak niepewnie wyciągnął bukiet z tyłu
- Lepiej nie... - odpowiedziała zmieszana - Jestem na dobrej drodze do poprawienia jej samopoczucia, nie chcę tego zaprzepaścić...
- Proszę, pozwól mi wszystko naprawić. Wiem, że źle postąpiłem, ale ja nie potrafię bez niej żyć! Proszę - spojrzał na nią błagalnie
- No dobra Payne, masz szczęście, że cię lubię - uśmiechnęła się a on powtórzył jej czynność
- Dzięki! - pocałował ją w policzek
- Ale jak jeszcze raz ją skrzywdzisz, to osobiście ci skopie tyłek! - pogroziła mu palcem, a następnie wyszła, zostawiając tę dwójkę samą...
- Emily, wszystko w porządku? - zapytała się, lecz odpowiedziała jej głucha cisza. Wygrzebała się spod koca i wstała, lecz szybko usiadła, gdyż zaczęło jej się kręcić w głowie... Masz efekty nie jedzenia... - Emily, jesteś tutaj? - powolnym krokiem zmierzała w stronę drzwi, lecz bardzo szybko zatrzymała się, gdy ujrzała go. Nie spodziewała się go tutaj. On natomiast ruszył w jej kierunku, z bukietem w rękach....Te chwasty i tak Ci nie pomogą...
*
Dłonie milczą
Głos jest odrętwiały
Staram się to wszystko wykrzyczeć
Ale to staje się coraz trudniejsze
I sprawia, że łzy spływają mi po twarzy
- Co ty tu robisz!? - wypowiedziała wreszcie, po długiej ciszy, która między nimi zapanowała..
- An - spojrzał na nią, swoimi brązowymi oczami. Widać było w nich ból, smutek, tęsknotę...On cierpiał. Lecz to on sam sobie był winny. Chyba jego zazdrość... - Porozmawiajmy, proszę... - chwycił ją za rękę.
- Nie mamy o czym - odpowiedziała cicho, wyrywając swoją rękę z jego uścisku. Stało się to, czego najbardziej się obawiała... On powrócił. Wtedy, kiedy obiecała sobie być silną.
- Anne, ja... przepraszam, nie powinienem tak się zachować. Nie powinienem kończyć naszego związku... - był skruszony. Wiedział, że to jego wina, ale on sam nie mógł sobie przebaczyć. Miał nadzieję, że ona mu wybaczy... Inaczej nawet nie miał po co wracać do Londynu...
- Ale zakończyłeś... - dodała z wyrzutem. - zniszczyłeś wszystko.
- Daj mi jeszcze jedną, ostatnią szansę, proszę! Nie skreślaj nas! Kocham cię! - wykrzyczał... Słyszał go chyba cały akademik, ale on miał to teraz gdzieś. Dla niego ważna była ona i to, żeby mu dała kolejną szansę.
- Liam, proszę, nie utrudniaj mi tego, ja... - nie skończyła, bo Liam ją pocałował. Najpierw delikatnie i niepewnie, jakby bał się, że ona go odepchnie. Lecz, gdy nic takiego nie nastąpiło zaczął całować ją namiętnie,z pasją. Teraz wiedziała, że ona go kocha. Ten jeden pocałunek wszystko zmienił. Objęła go nogami w pasie, nie przestając całować, on natomiast udał się do jej sypialni... To będzie długa noc... Ale jaka przyjemna.
Wiesz, że będę
Twoim życiem, Twoim głosem, Twoim powodem by żyć
Moja miłość, moje serce
Oddycha dla tej chwili
__________________________________________________________
Taki imagin. Słaby, ale mam nadzieje, że dotrwaliście. Mam w planach jeszcze napisać dodatek do opowiadania głównego, ale nie mam póki co jak... Dopiero w środę odbiorę komputer z naprawy, a laptopa muszę dziś oddać... Postaram się coś w pracy naskrobać :)
Jak wam weekend minął?
CZYTASZ? - KOMENTUJ!
Jezuu, #leżę #i #nie #wstaję :D
Co do weekendu, to minął mi wow nieźle impreza i tam no, mała wycieczka, fajnie fajnie.xd
OdpowiedzUsuńImagin! Genialny, zresztą znowu. Zazdroszczę ci weny kochana <3 Liczę, że napiszesz jeszcze nie jeden taki :* Przez ciebie coraz bardziej uwielbiam Liama :P On jest genialny!
Nie mam już pomysły, wyczerpałam na rozdział, ale dodam, czekam już na kolejny :*
omomom, świetny imagin, normalnie podziwiam cię, że mimo, że opowiadanie piszesz to jeszcze imaginy :D Cudownny <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne imaginy już z niecierpliwością ! :*
Że jak minął weekend ta? Imprezowa ahahha zdałam do 3klasy-maga happy <3
Jeju! Świetny ten imagin! Musisz pisać takich więcej, bo naprawdę są genialne!
OdpowiedzUsuńKraków :D Moje ukochane miasto ^^ Jak ja się szczerzę do monitora teraz :D Dziękuję ci kochana <3
W tym imaginie super jest nie tylko fabuła, ale też styl pisania. Strasznie mi się podoba. I jeszcze ten wplatany tekst piosenki. No po prostu cudo, mistrzostwo, arcydzieło! :)
I dobrze, że Li się opamiętał, bo nie wiem co bym mu zrobiła ;p (dobra, nie oszukujmy się i tak bym go kochała, zbyt łatwo wybaczam, wiem, ale cóż poradzić...XD)
A co do weekendu to z jednej strony leniwy a z drugiej zabiegany, bo w sumie nic takiego nie robiłam, ale cały czas mnie w domu nie było, bo się włóczyłam ;p
a! jeszcze co do tego gifa to hahaha mam napad śmiechu XD haha no po prostu nie mogę XD
Czekam już na ten dodatek i mam ogromną nadzieję, że napiszesz jeszcze kiedyś jakiegoś imagina :) <3 :*