- Czego ty chcesz!? - krzyknęłam,kiedy po raz kolejny chwycił mnie za rękę.
- Porozmawiać o... - na chwilę się zatrzymał - o...nas - dokończył na co ja wybuchłam śmiechem.Jakich nas? Przecież żadnych nas nie było!
- Jesteś śmieszny...Jakim prawem nachodzisz mnie w miejscu pracy...Skąd w ogóle wiedziałeś,gdzie pracuję!
- Nie tak ciężko jest wyciągnąć informacje,szczególnie kiedy ma się wspólnych znajomych - uśmiechnął się zwycięsko.No tak...Niall.Muszę mu serdecznie podziękować.
- Nie mam czasu,śpieszę się do pracy - wyminęłam go,jednak i tym razem nie było mi dane dojść spokojnie do pracy.
- Musimy porozmawiać - powiedział na jednym tchu.
- No to już mówiłeś... - pokręciłam zrezygnowana głową.Nie dość,że miał tupet i przyszedł tu,to jeszcze mi głowę zawraca.A miałam o nim zapomnieć!
- O...nas - dodał na co ja ponownie wybuchłam śmiechem.
- Człowieku! Zrozum wreszcie! "Nas" - zrobiłam cudzysłów w powietrzu - Nigdy nie było i nie będzie! Czy ty możesz dać mi spokój!? - krzyknęłam i poszłam dalej.
- Ale przecież było nam razem dobrze! - jęknął i tylko kolejny raz poczułam jak chwyta mnie za nadgarstek.Ten gość zdecydowanie działa mi na nerwy.
- Kiedy niby! Wtedy,kiedy nazywałeś mnie suką? Czy może wtedy,kiedy wymyślałeś plotki,jak to ja cię skrzywdziłam? - zapytałam ironicznie na co on już nic nie odpowiedział. - Tak myślałam...
- Było nam dobrze... - powtórzył mniej pewnie,niż poprzednio.
- Niby jak,kiedy i gdzie! - krzyknęłam.Miałam już zamiar odejść,kiedy usłyszałam coś,co od razu podniosło mi ciśnienie.
- W łóżku - powiedział cicho,lecz na tyle głośno,że mogłam go usłyszeć.Odwróciłam się i walnęłam go z pięści...
- Wiedziałam! Świnia! Tobie tylko jedno w głowie! - krzyczałam na całe kąpielisko.
- Suka - chciał mi oddać,lecz jakaś ręka go powstrzymała.Niewiele pamiętam potem,byłam oszołomiona zachowaniem Zayna. Pamiętam tylko leżącego mulata na ziemi i chłopaka, który był moim "wybawicielem".
- Nic ci się nie stało? - zapytał,sprzedając mi pewnie swój "uśmiech numer 7",czyli jak zdobyć serce kobiety.I chyba nawet mu się udało...
- Umm,nie wszystko okej - odpowiedziałam mu uśmiechem. - przepraszam,ale śpieszę się do pracy...umm...
- Josh - i po raz kolejny ten uśmiech...ugh... - A ty jesteś..?
- Stephanie - wyciągnęłam do niego rękę,którą z uśmiechem uścisnął.
- Miło mi.
- Bardzo bym chciała teraz tutaj zostać,ale jestem już spóźniona do pracy.Miło było cię poznać,Josh! - krzyknęłam z odległości,którą pokonałam.Czeka mnie pewnie niezła rozmowa z szefem z serii: "To nie moja wina,tylko tej rozpieszczonej gwiazdeczki"...
*
- Ale panie Deboug! To nie moja wina,że się spóźniłam...- próbowałam się bronić,ale nie miałam żadnego sensownego powodu.Przecież mogłam nie zwracać na niego uwagi i od razu pójść do pracy.Znowu sama sobie jestem winna...
- Przykro mi panno Correy,ale nie mam innego wyboru.To pani trzeci dzień,a pani już się spóźnia i w dodatku bije się z chłopakiem na terenie naszej placówki.Nie mam innego wyjścia,jak zakończyć naszą współpracę.Do widzenia.
- Ale...
- Do widzenia! - No pięknie! Czy ten idiota,chociaż raz może nic nie zepsuć?
*perspektywa Nathalie*
Liam umówił się z siostrą na zakupy, Stephanie poszła do pracy, a ja zostałam sama w domu.Brzuszek już powoli zaczął się powiększać, co w ogóle mi się nie podobało. Zawsze miałam obsesję na punkcie swojego brzucha a teraz przez kolejne 8 miesięcy mam cały czas tyć? Jakoś nie podoba mi się to... Ale są i dobre strony ciąży. Przynajmniej wszyscy mi usługują i nic nie muszę robić. Ooo tak! To lubię!
Wyciągnęłam z półki swoją ulubioną książkę, wzięłam kocyk i kakałko,które wcześniej sobie przyrządziłam i udałam się do salonu. Dzisiejszy dzień spędzę w domu. Tylko ja,kanapa i książka. Idealnie.
Jednak moje plany zostały przez kogoś przerwane...Westchnęłam i odłożyłam kubek na stolik, ruszając w stronę drzwi.Kiedy je otworzyłam,to ujrzałam niebieskookiego przyjaciela,który szczerzył się tak bardzo,że już mocniej chyba się dało.Pocałowałam go w policzek na przywitanie i wpuściłam do środka.
- Miło, że wpadłeś, ale Liama nie ma - odpowiedziałam siadając na wcześniej zajętym miejscu.
- Nic nie szkodzi, ja przyszedłem do ciebie - uśmiechnął się słodko.
- Do mnie!? - zapytałam zdezorientowana - Nie rozumiem...
- Normalnie - wzruszył ramionami - Musimy porozmawiać.
- O czym? - teraz to już kompletnie nic nie wiedziałam.Byłam zagubiona w jego słowach jak mała dziewczynka.
- O nas.
- Ale jak to o nas?
- Nathalie! Przecież wiesz,że mi na tobie zależy. Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? - pokiwałam twierdząco głową - Przyszłaś do nas z Zaynem. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Przynajmniej w moim wypadku, bo ty byłaś zapatrzona w tego idiotę jak w obrazek.To mnie bardzo bolało.Wiedziałem jaki jest Zayn, ale nie chciałem być z tobą w konflikcie. Ale gdybym wiedział, jak to się skończy to dawno bym ci powiedział.
- Niall, to nie twoja wina. Sama jestem sobie winna...
- Nie Nat, tutaj zawinił tylko i wyłącznie ten idiota Malik.
- Proszę, nie rozmawiajmy o nim - spojrzałam na niego błagalnie - Dla mnie to rozdział zamknięty.
- Skoro tego chcesz... - westchnął - A co będzie z nami?
- Niall,sama nie wiem. To skomplikowane... - wstałam z kanapy i zaczęłam nerwowo chodzić w kółko - Ty jesteś sławny. Jak ludzie zareagują na dziecko! Nie chcę mu zniszczyć dzieciństwa. Nie chcę,żeby dziecko pytało się mnie,kiedy jego ojciec wróci a ja nie będę mogła mu odpowiedzieć,bo najzwyczajniej w świecie nie będę znała odpowiedzi...
- Ale Nathalie... - jęknął.
- To nie ma prawa się udać,przykro mi Niall - pojedyncza łza spłynęła po jego policzku. Czułam się jak potwór...
- Daj nam szansę,proszę - powiedział,po czym pocałował mnie. Nie mogłam mu dać nadziei,nie mogłam...
- Niall,ja... - zaczęłam
- Nat,proszę cię tylko o jedną szansę.Co ci szkodzi spróbować? Jeżeli nam się nie uda to zostaniemy przyjaciółmi, tylko proszę, daj nam szansę! Dobrze? - zapytał.
- Dobrze - uśmiechnęłam się do niego, a po mojej odpowiedzi pojawił się również na jego twarzy.
- No to na co ma ochotę moja dziewczyna?
- Hmmm....
*perspektywa Liama*
Czekam na nią już 10 minut...Gdzie ona się podziewa! Przecież zawsze się o tej godzinie umawialiśmy.Napisałaby mi,gdyby się przedłużyło...Zdenerwowany wszedłem na teren kąpieliska i podążyłem do gabinetu jej szefa.Niepewnie zapukałem w drzwi, a kiedy usłyszałem słynne "Proszę" to wszedłem do środka.
- W czym mogę panu pomóc? - zwrócił się do mnie.
- Szukam Stephanie Correy, powinna skończyć 10 minut temu i nigdzie jej nie ma - jeju, jak to dziwnie brzmi...
- Przykro mi,ale panna Correy już tu nie pracuje.
- Jak to? - zapytałem zdziwiony
- Została dyscyplinarnie zwolniona za wszczynanie bójek na terenie kąpieliska - No pięknie.Ta dziewczyna to chodząca złość!
- Yhm,dziękuję panu bardzo i przepraszam za kłopot - uśmiechnąłem się i wyszedłem z tego gabinetu. - Cholera! - walnąłem o ścianę ze złości.Gdzie ona może być!? Wiem! Może wróciła do domu! Pośpiesznie wykręciłem numer Nathalie.Miałem szczęście,że ona całe dni siedzi w domu...
- Słucham? - zapytała uradowanym głosem.
- Hej Nat,słuchaj jest może Steph w domu? - zapytałem z nadzieją w głosie
- Nie,przecież zawsze ją odbierałeś z pracy...
- Zwolnili ją
- Co!? - krzyknęła - To gdzie ona jest!
- No właśnie nie wiem! Martwię się o nią.
- Liam,na pewno wszystko będzie w porządku. Może jest u... Zayna?
- Czy ty siebie słyszysz - prychnąłem - Czego ona mogłaby od niego chcieć!
- Nigdy nie mów nigdy Liam. Zadzwoń - powiedziała i się rozłączyła.
- No pięknie - westchnąłem.Martwiłem się jak cholera...
*
- Czego!? - zapytał oschłym głosem.No tak,cały Malik wszystko i wszystkich ma w dupie.
- Grzeczniej może?
- Nie? - odpowiedział arogancko - Czego chcesz, nie mam tyle czasu, żeby się z tobą przekomarzać...
- Jest u ciebie Stephanie? - po raz kolejny zapytałem z nadzieją,która po raz kolejny prysła jak mydlana bańka...
- Nie, nie ma.A co, czyżby dała ci kosza? - zaśmiał się ironicznie.
- Spierdalaj - powiedziałem zezłoszczony, po czym rozłączyłem się.
*godzinę później, dom Stephanie*
- Liam nie martw się! Na pewno wszystko jest w porządku! - Nathalie po raz kolejny próbowała mnie przekonać do swojej tezy.Chociaż i ona chyba zaczynała wątpić w swoje słowa.
- To dlaczego niby nie odbiera! - chodziłem nerwowo w tej i z powrotem.
- Liam uspokój się! Nerwami nic nie zdziałasz. Może poszła do jakieś przyjaciółki, wiesz wyżalić się...Dziewczyna zawsze lepiej zrozumie dziewczynę - Niall wkroczył do akcji widząc jak atakuję Bogu niewinną Nathalie.
- Niall martwię się! A jak znowu wyjechała do Irlandii!?
- To napisałaby nam. Nie siej paniki. Na pewno wszystko jest w porządku - Niall poklepał mnie po ramieniu.
- Chodź zrobię ci melisy - powiedziała Nat kierując się w stronę kuchni.
- Nie potrzebuję żadnej melisy...Jestem całkiem spokojny - mruknąłem pod nosem.
*perspektywa Nathalie 2 godziny później*
Liam smacznie spał. Nafaszerowaliśmy go chyba kilkunastoma tabletkami nasennymi,żeby biedak usnął.Tak strasznie było mi go szkoda...
- Niall, a jeśli jej naprawdę coś się stało? - zapytałam a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Niall ją zauważył i szybkim ruchem ją starł.
- Na pewno wszystko jest w porządku. Stephanie to rozsądna dziewczyna. Nie martw się. - przytulił mnie do siebie a ja położyłam głowę na jego ramieniu. Niall to świetny chłopak. Miły,troskliwy,pełen energii i uśmiechu. Cieszę się, że spróbowałam. Bo lepiej spróbować i się przejechać niż nie spróbować i żałować do końca życia...
*perspektywa Stephanie, następnego dnia*
- Boże moja głowa! - jęknęłam, przeciągając się. Nie powinnam była wczoraj tyle pić. Rozejrzałam się po pokoju i dopiero teraz dostrzegłam,że nie jestem u siebie. Szybko spojrzałam za mnie ale nikogo nie było.
- Boże,znowu!?...
______________________________________________________________________________
Macie rozdział. Beznadziejny. Jak coś to nie ja napisałam xD
Następny obiecuję napisać o wiele lepszy.
Czytasz? - Komentuj!
PS: Z boku pojawiła się ankieta na temat parringu Nialla i Nathalie. Wybierzcie jedną opcję :)
PS2: Pamiętajcie o zadawaniu pytań! http://ask.fm/stephaniecorrey
PS3: Niedługo zakończymy pierwszą serię opowiadania. Potem będzie wakacyjna przerwa i po wakacjach powrócę z nowymi siłami i pomysłami :)
Nie ma ludzi idealnych, ale jest Liam Payne *.*
Zayn jak zwykle musiał wszystko zepsuć. Przez niego jeszcze z pracy wyleciała. No świetnie po prostu! Wiem że niby coś tam powoli do niego dociera, ale jeszcze trochę i nie dam rady i będę go musiała z tą patelnią nawiedzić. Ciebie przy okazji też, bo znowu piszesz że jest beznadziejne, ale o tym to sobie możemy jeszcze na tt pogadać.
OdpowiedzUsuńW każdym bądź razie Niall jest słodki ^^ a Li oczywiście kochany <3
No, ale końcówka niezła. Z kim tym razem? ;D
Więc tak podsumowując, żebyś miała pewność, rozdział wcale beznadziejny nie jest. Jest świetny! Nie mogę się już doczekać następnego <3
P.S. 'Nie ma ludzi idealnych, ale jest Liam Payne *.*' zgadzam się całkowicie :)
No nie znoszę Zayna.!! Grrr. Debil Debil Debil.!
OdpowiedzUsuńkjjdhgmd słodziaki z Nialli.!! <3 Uwielbiamm.
Steph, no ładnie dziewczyna zaszalała.:D Krótko mówiąc znów ją melanż poniósł hah.
I rozdział nie jest beznadziejny, a genialny, my czytelniczki wiemy lepiej.! :) Czekam już na następny. :*
oj Zayn Zayn -,-
OdpowiedzUsuńUwielbiam Liam'a noo ! :)
I co ty znowu wygadujesz? Rozdział jest świetny. Co jeden to lepszy i lepszy : ) Pisz dalej z niecierpliwością czekam na kolejny *.*
grrrrrrrrr Zayn palant.! Nie znoszę tego dupka.! Za to Uwielbiam NIalli.!<3 Są cudowni i słodcy. A Liam.? Boshe niech oni jak najszybciej będą razem.! Będzie zajebiście. A Steph znowu zaszalała, coś mi się zdaje, że z tym Josh'em popiła.:D Ale okaże się czy dobrze myślę.
OdpowiedzUsuńRozdział nie jest wcale beznadziejny.!! Wręcz przeciwnie genialny.!! Czekam na następny <3