*perspektywa Liama*
Było idealnie,dopóki nie przyszła.Znowu zrobi aferę bez powodu...
- Możesz mi to wyjaśnić!? - krzyczała "moja dziewczyna" do mnie.Kolejna kłótnia,kolejny argument do zakończenie tego cholernego związku...
- Ja już pójdę - odezwała się Steph. Pokiwałem jej głową,nie mówiąc żadnych słów,bo znając Danielle zrobiłaby o to kolejną sprzeczkę między nami. - Pa Liam - sprzedała mi uśmiech,który miał oznaczać "dasz radę".Ale ja wiem,że nie dam rady.Bo nie walczę o związek z tą dziewczyną,na której mi zależy...
- O co ci znowu chodzi!? - zapytałem szatynkę.
- O co mi chodzi!? - wkurzyły ją te słowa,widać było ale wtedy nie miało to dla mnie znaczenia... - Chciałam się z tobą pogodzić,przychodzę do waszego mieszkania i kogo tam zastaję? Zayna! Mówi mi,że pewnie jesteś w parku...Martwiłam się o ciebie,a ty wolałeś obściskiwać się z tą suką!
- Nie nazywaj jej tak! - wycedziłem przez zęby
- Bo co? - zakpiła - Kochanie,ja się o ciebie martwię. Nie chcę,żeby zrobiła z tobą to samo, co z Zaynem...
- Co? - zapytałem zaskoczony - Nic nie wiesz o tym,co było pomiędzy nimi.
- Wiem! Zayn mi powiedział!
- Ciekawe co - wywróciłem oczami... - Na pewno nie powiedział tobie prawdy...
- Nie okłamałby mnie... - powiedziała pewnie
- Zdziwiłabyś się...Co ci powiedział?
- Że ta dziewczyna co tu była...
- Stephanie - przerwałem jej w połowie zdania.
- Tak,dokładnie,była z nim tylko dla kasy.Wykorzystała go a potem zdradziła...
- Co za dupek - powiedziałem wściekły - I ty mu uwierzyłaś? - spytałem nie dowierzając w to co usłyszałem przed chwilą,jedynak odpowiedziała mi cisza - Pytam się,czy mu uwierzyłaś!?
- Tak - odpowiedziała cicho..
- Nie wierzę! - wstałem i zacząłem chodzić nerwowo wokół ławki.... - Chcesz znać prawdę? - pokiwała głową.Usiadłem po raz kolejny na ławce i zacząłem opowiadać jej całą sytuację od początku.Nie ominąłem żadnego szczegółu.Skoro wplątał w to wszystko Danielle to ma prawo znać całą prawdę. O tym co wydarzyło się między nim i Stephanie,o Nat,dziecku,kłótni...
- Nie rozumiem...dlaczego on mnie okłamał? - zapytała zdziwiona całą tą sytuacją...
- Nie wiesz? Chciał się na niej zemścić...
- Przepraszam cię,Liam - powiedziała cicho.
- Co mi po twoim przepraszam? - zapytałem - Kilka dni będzie okej a potem? Znowu się zaczną bezpodstawne oskarżenia i kłótnie...
- Nie! Przepraszam,to już nie będzie miało więcej miejsca.Obiecuję - powiedziała szybko wcinając się mi w zdanie.
- Przykro mi Danielle ale ci nie wierzę.Ostatnio też tak mówiłaś. Ja tobie zawsze wierzyłem a ty? Wierzyłaś każdemu,tylko nie mi.Nie da się budować związku bez zaufania...Ja nie mogę tak dłużej!
- Liam,proszę nie rób tego. Ja się zmienię,obiecuję!
- Za dużo obiecywałaś ostatnio.Musimy zrobić sobie przerwę. Muszę zastanowić się nad tym wszystkim.
- Ale Liam... - powiedziała kiedy wstałem z ławki.
- Dla mnie też jest to trudne. Ale ja nie potrafię... - powiedziałem wycierając łzę - Cześć - powiedziałem zostawiając ja samą w parku.Udałem się do naszego domu... Od razu gdy przekroczyłem próg poszedłem do salonu,gdzie zastałem resztę chłopaków i Zayna.
- I co zadowolony jesteś!? - krzyknąłem do mulata...ten tylko uśmiechnął się arogancko...
- A co...czyżby Danielle wam w czymś przeszkodziła!? - zaśmiał się ironicznie
- Nie martw się,już nie uwierzy żadne w twoje kłamstwo...
- Skąd wiesz? Ja jestem taki przekonujący...
- Jesteś idiotą. Niszczysz wszystkim życie...bawi cię to?
- Należało się suce - powiedział,za co oberwał z pięści.
- Nie waż się tak o niej mówić....
- Bo co mi zrobisz idioto!?
- Mnie możesz wyzywać....ale nawet nie próbuj robić tego moim przyjaciołom....
- Od kiedy ona jest twoją przyjaciółką!? -
- Od momentu,kiedy ty zmieniłeś się w zarozumiałego dupka...Nic cię nie interesuje poza czubkiem własnego nosa... Nie mam zamiaru być z takim kimś jak ty w zespole...
- Nie potrzebny nam taki idiota jak ty w zespole. W 4 poradzimy sobie lepiej...
- Zayn! - upomniał go Lou - nie wygaduj takich bzdur...
- Nie warto Louis - powiedziałem po czym udałem się na górę i zamknąłem drzwi na klucz. Nie powiem,trochę zabolały mnie słowa Zayna...
*perspektywa Stephanie*
- Nie bój się Nat,wszystko będzie dobrze! - zapewniałam ją,kiedy staliśmy pod gabinetem ginekologa.
- Oby - powiedziała otwierając drzwi.Byłam tam razem z nią bo powiedziała,że będzie jej łatwiej.
- Dzień dobry - powiedziałam - My byłyśmy umówione na badania USG.
- Ach tak,która z was to pani McCras?? - zapytała pani ginekolog
- To ja - odpowiedziała cicho moja kuzynka a ja ją złapałam za rękę,mówiąc bezdźwięczne "Będzie dobrze".
- Tak więc zapraszam na kozetkę. Proszę podwinąć sweter oraz koszulkę do piersi. - odpowiedziała po raz kolejny ginekolog a Nat wykonała jej prośby. Rozsmarowała na jej brzuchu Maść i zaczęła jeździć po nim specjalnym urządzeniem. Ja siedziałam obok cały czas trzymając Nathalie za rękę. - Początek 4 tygodnia - stwierdziła.
- Czy można określić płeć? - zapytała kuzynka.
- To zdecydowanie za wcześnie. Musimy poczekać jeszcze z dwa miesiące,dopiero wtedy będziemy wiedzieć coś więcej,na temat płci - odpowiedziała - Koniec badania - stwierdziła,po czym starła z brzucha mojej kuzynki maść i pozwoliła się jej ubrać.
- I co pani doktor z płodem? Wszystko w porządku? - zapytałam ciekawa.
- Tak,płód rozwija się prawidłowo,zapiszę pani kolejny termin wizyty.A teraz zadam pani kilka pytań - skierowała się do Nathalie
- Dobrze - odpowiedziała cicho.
- Czy występowały u pani wymioty?
- Tak,kilka razy...
- Rozumiem,że to pani pierwsze dziecko?
- Tak...
- Pali pani papierosy?
- Nie
- Dobrze,na tę chwilę nie mam więcej pytań. Z racji,że jest to pani pierwsze dziecko i to w tak młodym wieku zapiszę panią na szkołę rodzenia.
- Dobrze...
- Kolejny termin wizyty za miesiąc,na tą chwilę dziękuję bardzo
- Dziękujemy - odpowiedziałam i wzięłam pod rękę moją kuzynkę. Wyszłyśmy z kliniki. - I co? Nie było aż tak źle...
- Nie - uśmiechnęła się do mnie. - a teraz idziemy na lody! Ja stawiam! - zaśmiałam się i ruszyłyśmy w kierunku parku....
*następnego dnia*
Obudził mnie dźwięk telefonu. Spoglądam na telefon...5 rano!? Kto o tej godzinie cokolwiek ode mnie chce? Przecież pracę zaczynam od jutra...Niechętnie odbieram...
- Mam nadzieję,kimkolwiek jesteś,że masz dobry powód,żeby budzić mnie o tej godzinie! - powiedziałam zaspanym głosem.
- Stephanie! Tu Louis! - krzyknął do słuchawki
- Słyszę,głucha nie jestem. - odpowiedziałam ironicznie
- Stało się coś strasznego! Otóż....
_______________________________________________________________________
16. Wrzucam,bo jestem dobroduszna :D Podoba się?
Czytasz? - Komentuj!
Dziękuje Dziękuje Dziękuje za rozdział.!! <3
OdpowiedzUsuńJEZUS MARIA JAK MOGŁAŚ SKOŃCZYĆ W TYM MOMENCIE..GRR
(chociaż ja w nie lepszy kończę.:P )
Rozdział GENIALNY.!! No poza wyjątkiem, że coraz bardziej nie znoszę Zayn :P Ale coś czuję że pierdzielnie się go w łeb i będzie z powrotem dobrym chłopcem .:D
Szkoda mi Liamaa.!! :<< No ale jak będzie z Steph to będzie zajebiście. <3
Czekam na następny kochana. :*
postaram się w weekend dodać - niczego nie obiecuję :p
UsuńCo do Zayna...to niedługo przejdzie metamorfozę...
o Boże, o Boże nie mów że stało się coś Liamowi o.O błagam tylko nie to! jak mogłaś skończyć w takim momencie?!
OdpowiedzUsuńno ale oczywiście jestem ci dozgonnie wdzięczna, że umieściłaś ten rozdział mimo wszystko <3 <3 <3
jak zwykle współczuję Li i mam nadzieję, że się mu wreszcie jakoś poukłada.
No a teraz masz trochę krytyki haha XD Dobija mnie ten Zayn. Mam go już dość! Po prostu głupi dupek i tyle!
aaa czekam na nexta! och już się nie mogę doczekać :D
CZEKAM :) NA :) NASTĘPNY :) BABE xx
OdpowiedzUsuń@loveyouleeyumx
Nie wiem co napisać normalnie..;( Tak szkoda mi Liama .. ;(( ehh.. Niech on będzie z Steph, będzie wtedy tak sweet . *,* ;D
OdpowiedzUsuńNo i znowu muszę napisać i jak każdy; ZAYN TO FRAJER DUPEK KRETYNEN DEBIL ii.. itp .:D Ale pewnie jak przejdzie metamorfoze to będzie słodziak . :P
<3
Dalej*.*
OdpowiedzUsuńSuper :) ale jak mogłaś skończyć w takim momencie!!? :)
OdpowiedzUsuń