niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 15.

*perspektywa Stephanie*

Jestem już pod domem chłopaków. Teraz nie ma już odwrotu.

*perspektywa Liama,w tym samym czasie,dom One Direction*

- Liam,otwórz drzwi! - krzyknął Louis z salonu.Nieźle się bawili,nie to co ja...Kolejna kłótnia z Danielle zminimalizowała mój pozytywny nastrój do zera,a wiecie o co się pokłóciliśmy? Nie odpisałem jej "dobranoc"...Rozumiecie? Kłóci się o to jakże głupie słowo...Stwierdziła,że już jej nie kocham,nie jest dla mnie ważna bo nie odpisałem jej...To już się robi chore...Wróciłem zmęczony z kilkugodzinnej próby a jedyna czynność o jakiej wtedy marzyłem to był sen.Westchnąłem głośno i ruszyłem do drzwi,gdyż gość,który w nie pukał był bardzo niecierpliwy...Otworzyłem je i zobaczyłem Stephanie...Czy ja śnię!?
- Hej Liam,mogę wejść? - zapytała zdenerwowanym głosem. Ughh,czyli coś się stało...
- Tak jasne - odpowiedziałem wskazując gestem ręki,żeby weszła do środka.
- Dzięki,jest może Zayn? - zapytała niepewnie a mnie mina zrzedła.No tak ciekawe,czego ja się spodziewałem...Każda legnie do niego....Mimo to ruszyłem za nią powolnym krokiem ale nie spodziewałem się tego czego jestem świadkiem...
- Ty jebany dupku! Jak mogłeś! - krzyknęła uderzając Zayna pięścią w twarz. Wszyscy stali przerażeni łącznie ze mną,nie wiedzieliśmy co zrobić.Jedynie Harry w porę zaczął kontaktować i chciał odsunąć ją od naszego przyjaciela,lecz gdy tylko ją dotknął dostał pięścią w nos w wyniku czego znalazł się na ziemi.Nie wyglądało za dobrze,z nosa leciała krew...Nici z pomocy.Zostało nam tylko czekać na koniec tej kłótni,żaden z nas nie chciał ucierpieć...
- O co ci chodzi! - wykrzyczał oburzony mulat trzymając się za policzek.Jednak Steph nie próżnowała i tym razem uderzyła go z drugiej strony,mocniej...aż się zachwiał....
- Myślałam,że masz za grosz godności....Ale ty jesteś zwykłym dupkiem! - popchnęła go mocno i wylądował na ścianie. Teraz nie miał szansy na ucieczkę.
- W nocy wtedy nie narzekałaś! - powiedział z zadziornym uśmieszkiem jednak dość szybko tego żałował,kiedy pięść dziewczyny po raz kolejny miała styczność z jego twarzą.Jak na dziewczynę była bardzo silna...Zayn to zauważył bo nie chciał więcej razy oberwać...
- Ktoś mi kiedyś powiedział,że każdy ma uczucia...Łudziłam się,że i ty je masz... - powiedziała drżącym głosem - Nie wierzę w to po prostu...Nie wierzę,że zakochałam się w takim idiocie...Tak dobrze słyszałeś zakochałam się.... - rozpłakała się...Tak bardzo chciałem ją teraz przytulić ale nie mogłem.Byłem w szoku....Moje nogi nie chciały współgrać ze mną...
- Wierzysz w coś takiego jak miłość? Jesteś strasznie naiwna dziewczynko...tak samo jak twoja kuzynka... - zaśmiał się Zayn. Stephanie wyglądała na maksa wkurzoną bo po kilku uderzeniach i kopniakach brunet zwijał się na podłodze z bólu.Kiedy zobaczyłem,że sytuacja zrobiła się bardzo niebezpieczna postanowiłem zainterweniować.Szybko chwyciłem jej ręce i obróciłem ją w moją stronę.Przytuliłem ją.To była jedyna czynność jaka przychodziła mi do głowy.Dziewczyna na początku próbowała się wyrwać,krzycząc różne przekleństwa w moją stronę i waląc mnie po klatce piersiowej,jednak ja wiedziałem,że to z nerwów.Dopiero teraz mogłem poczuć,jak silna jest ta dziewczyna.Gdyby kilka mocniejszych uderzeń to pewnie połamałaby mi żebra...Po jakimś czasie odpuściła i odwzajemniła uścisk płacząc w moje ramię.
- Pożałujesz tego,suko... - powiedział Zayn podnosząc się z podłogi. Nie wyglądał najlepiej.Trzymał się za brzuch,z twarzy leciała krew...Ciekawe co takiego zrobił,że aż takie lanie mu dziewczyna spuściła.
- Nie boję się ciebie...Jeszcze raz zbliż się do mojej rodziny a zabiję cię... - powiedziała po czym uwolniła uścisk. Zmierzała właśnie ku wyjściu kiedy nagle odezwał się Louis...
- Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał niepewnie.Widać było,że ciągle był w szoku po tym co tutaj zobaczył.Z resztą nie tylko on.Jedynie Niall wyglądał w miarę normalnie,jakby wiedział o wszystkim...
- Dlaczego? - zaśmiała się ironicznie - to wasz przyjaciel się nie pochwalił? Zostaniecie wujkami,gratuluję! - powiedziała wychodząc i zostawiając nas z buziami otworzony aż do samej podłogi.
- Idę na papierosa - odezwał się po krótkiej chwili brunet.
- Nie tak szybko! - rzekłem w jego stronę - Musimy sobie kilka rzeczy wyjaśnić!
- Dokładnie! - poparł mnie Harry - coś czuję,że ona złamała mi nos! - powiedział ciągle się za niego trzymając.No tak zapomniałem o tym,że Harry też oberwał. Wyglądał koszmarnie.Praktycznie całą twarz miał zakrwawioną...Trzeba będzie z nim wybrać się do szpitala...
- Tutaj nie ma co wyjaśniać...Usunie to dziecko i po problemie - powiedział obojętnym tonem
- Czy ty siebie słyszysz!? Dziecko to nie zabawka! To poważna sprawa! - byłem wkurzony. Zachowywał się jak rozwydrzony gówniarz....Ale w końcu kara go dosięgła i teraz musi zapłacić za swoje błędy...
- Co mnie to interesuje! Mogła się zabezpieczać...
- Żartujesz sobie prawda? - popatrzyłem na niego zdziwiony - Chłopie,gdzie jest ten stary Zayn! Nie widzisz,że sława cię zmieniła!? Przez ciebie wszystko się sypie...Najpierw kontrakt,później trasa a teraz zespół! Dopóki ty się nie zmienisz,ja nie mam zamiaru być w tym zespole... Nie chcę mieć nic z tobą wspólnego.Nie poznaję cię...nie poznaję własnego kumpla....To przykre Zayn. - wykrzyczałem mu prosto w twarz....Potrzebowałem teraz czyjegoś wsparcia a prawda była taka,że nikogo nie miałem...Co prawda miałem Stephanie,ale ona pewnie nie będzie chciała ze mną teraz rozmawiać... - W ogóle z kim będziesz miał to dziecko!?
- A czy to ważne!? - odpowiedział mulat z wyrzutem.
- Tak ważne! Chcemy wiedzieć od kogo dzieckiem przyjdzie nam się zajmować,bo ty oczywiście nie kiwniesz palcem...
- z Nathalie - powiedział ciszej,jednak na tyle,żeby każdy usłyszał...
- Co? - zapytaliśmy wszyscy oburzeni....
- Zabiję cię! - powiedział Niall rzucając się na Zayna z pięściami. Miałem już dość tego,więc po prostu wyszłem z domu uprzednio biorąc kluczyki do samochodu.Musiałem z nią porozmawiać...musiałem...

*perspektywa Stephanie*

I po co ja tam poszłam...Przecież dobrze wiedziałam,że to nic nie zmieni. Tacy ludzie jak on się nie zmieniają...Żałuję,że spędziłam tyle czasu na rozmyślanie o nim...Nie był wart moich łez. 20 minut później doszłam do szpitala i biorąc wypis od pielęgniarki ruszyłam razem z Nat do recepcji,gdzie odmeldowałyśmy się i ruszyłyśmy do mojego domu. Pani Smith obiecała mi pomóc. Teraz bardzo mi się przyda,zwłaszcza,że znalazłam nową pracę.Będę ratowniczką na basenie.Może i nie jest to moja wymarzona praca,ale potrzebne mi są pieniądze.Bo w końcu zostanę z niczym.Może praca pozwoli mi zapomnieć o tych problemach...Dojechałyśmy do domu.Wzięłam rzeczy Nat i ruszyłyśmy na górę.Tam wskazałam jej pokój a ja poszłam do kuchni. Musiałam napić się kawy.Ona bardzo mi pomagała,gdy byłam zdenerwowana. Kiedy czajnik zakończył swą pracę zalałam kawę wrzątkiem i zaczęłam się delektować nią.Jednak ktoś przerwał mi tą czynność dzwoniąc do drzwi.Niechętnie wstałam i skierowałam się w ich stronę.Byłam w szoku,gdy zobaczyłam tam Liama. Wyglądał jak 7 nieszczęść.Blady,podkrążone oczy...Byłam zbyt zajęta swoimi problemami i nawet nie pomyślałam o swoim przyjacielu...Jestem egoistką....
- Możemy porozmawiać? Chciałbym wreszcie wyjaśnić tą chorą sytuację...
- Um,jasne...Może się przejdziemy? - zaproponował
- Czemu nie...
- Nathalie! - krzyknęłam - Ja wychodzę! Pani Smith powinna przyjść za jakiś czas do ciebie.Jak coś to pisz!
- Okej! - odkrzyknęła mi a ja zaczęłam się ubierać.Wzięłam klucze i wyszliśmy z mieszkania,kierując się do parku.To ten park zbliżył nas do etapu przyjaciół. To dzięki temu parkowi zrozumiałam,że muszę być silna...
- O co chodzi z tą ciążą? - zapytał wreszcie szatyn... Westchnęłam głośno.
- Nathalie jest w ciąży,ale to już pewnie wiesz....3 tydzień.
- Tak,ale jest coś jeszcze,prawda?
- Tak....Ona chciała popełnić samobójstwo... - powiedziałam drżącym głosem na co on przytulił mnie. Kiedy  się odsunęliśmy od siebie,wskazał gestem ręki na ławkę. Usiedliśmy na niej.
- Pokłóciłem się znowu z Danielle - westchnął - wiesz o co? - pokiwałam przecząco głową - Stwierdziła,że mi na niej nie zależy...wiesz dlaczego? Bo nie napisałem jej jednego głupiego dobranoc... Mam już dość. Męczę się w tym związku. Ja już tak dłużej nie mogę. Zabrania mi się zadawać z przyjaciółkami bo twierdzi,że ją z nimi zdradzam...Ja już nie mogę...Te wszystkie oskarżenia...
- Nie martw się - przytuliłam go - Ona to robi z miłości do ciebie. Kochają się w tobie miliony dziewczyn,nie chce cię stracić. Porozmawiaj z nią,wyjaśnijcie sobie wszystko.Na pewno wam się ułoży...
- Dziękuję ci za wszystko. - powiedział po czym ponownie go przytuliłam. Położyłam głowę na jego ramieniu i siedzieliśmy w ciszy.Jednak nie trwała ona długo bo została zastąpiona krzykami jakieś dziewczyny...
- A więc jednak mnie zdradzasz! - krzyknęła wkurzona dziewczyna...Danielle...

____________________________________________________________

Mamy 15. Wreszcie mi się podoba rozdział!

Czytasz? - Komentuj! 

W następnym rozdziale : Kłótnia Danielle z Liamem. Kilka niechcianych słów i kłamstw. Jak potoczą się losy zespołu...Wizyta Nat i Steph u ginekologa...Co z niej wyniknie...

Zayn! Nie śpij :D




3 komentarze:

  1. Wow świetny rozdział .:D Wiedziałam, że bd grubo ale że aż tak o.O. Ale jakoś nie jest mi szkoda Zayna. (okrutna ja :D). Należało mu się, ale Harry- jak mogłaś.! No i muszę przyznać że Zayn to niezły frajer.. A Liam słodziak, uwielbiam go.:D No i ciekawe co teraz będzie z Liam i Dan, agrr aż mnie ciekawość zżera.! No i jak zawsze czekam na następny . :*

    OdpowiedzUsuń
  2. wow! co za rozdział! muszę ci powiedzieć, że chyba twój najleszy :D
    naprawdę genialny!
    Ale się nieźle porobiło...
    Biedny Harry, oberwał za nic ;(
    A Li jest taki kochany ^^ ale Dan... uh...
    no coż, może mu się w końcu jakoś ułoży ;) Czekam na kolejny! Proszę dodaj jak najszybciej <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadam się z wyżej komentarzami.! :D Najlepszy rozdział i uwielbiam Steph .;DD Nieźle potraktowała Zayna ale należało mu się.!! Frajer z niego i już.. Tylko szkoda Harrego ahh, biedactwo. :* Wcześniej pisałam że uwielbiam Nialla, ale teraz dodaje jeszcze Liama .<3<3

    OdpowiedzUsuń