WAŻNE!
Ten rozdział jest jednym z najdłuższych więc nie przerazić się :p Za dużo się nie dzieje,ale mam nadzieję,że wam się spodoba :)
________________________________________________________________
Poprzedni rozdział:
Ktoś bardzo pilnie chciał ze mną porozmawiać...Patrzę w telefon "Nat" no cóż,odbieram:
-Steph,boże jak dobrze,że to ty! - powiedziała zapłakanym głosem.Już teraz wiedziałam,że coś złego się stało...
________________________________________________________________
-Nat,wszystko w porządku? - odpowiedziała mi głucha cisza - stało się coś?
-Nie,wszystko okej - odpowiedziała pociągając nosem
-Na pewno?
-Mogę się zatrzymać u ciebie na jakiś czas? - zapytała z nadzieją,że się zgodzę.
-Tak,ale co się stało! Coś z Zaynem? Mam przyjechać? - zalewałam ją masą pytań....martwiłam się o nią.Podczas naszej rozmowy do pokoju wszedł Fin,który zapytał się "Czy jestem gotowa".W odpowiedzi pokazałam mu gestem ręki telefon i powiedziałam bezdźwięczne "Przepraszam".Zostawił mnie samą a ja dalej kontynuowałam naszą rozmowę:
- Okej,mów! - powiedziałam stanowczym tonem.
- Nie - szybko zaprzeczyła - z Zaynem jest wszystko okej,po prostu mam drobny problem i muszę przemyśleć jak go rozwiązać...
- No okej - powiedziałam nieusatysfakcjonowana odpowiedzią,jaką uzyskałam.Wiedziałam,że kręci - Klucze znajdziesz u sąsiadki.Obiecała się zająć ogródkiem więc przy okazji posłużysz mi za ogrodnika - zaśmiałam się do słuchawki
- Chętnie - odpowiedziała nieco radosnym głosem - Dziękuję...za wszystko - i już powrócił jej stary zgorzkniały humor
- Zaraz przedzwonię do sąsiadki,powiem jej o sytuacji i pamiętaj! Jak coś to dzwoń a ja przyjadę! - zaręczyłam ją.
- Dziękuję - tylko tyle usłyszałam bo już po chwili powitał mnie dźwięk zakończonego połączenia.Wykręciłam szybko numer sąsiadki,która po chwili odebrała:
- Witaj Stephanie,coś się stało? - zapytała swoim miłym głosem
- Dzień dobry pani Smith,nie nic się nie stało,dzwonię by panią poinformować,że moja kuzynka przyjdzie do pani po klucz.
- A co się stało? Nie ufasz mi? - zapytała smutna
- Nie skądże! - szybko zaprzeczyłam - Chodzi o to,że moja kuzynka ma problem i musi w spokoju przemyśleć kilka spraw.
- Aha,no dobrze,a jak twoja kuzynka ma na imię?
- Nathalie - odpowiedziałam radośnie - Ale mam dla pani kolejne bojowe zadanie! - zaśmiałam się
- Och,zamieniam się w słuch!
- Niech pani ma na nią oko.Martwię się o nią.Niech pani 2 czy 3 razy w tygodniu powie,że po coś panią wysłałam czy coś...
- Oczywiście! - jej miły głos rozległ się w słuchawce.Byłam jej dozgonnie wdzięczna.
- Jest pani aniołem! - rzuciłam przez słuchawkę,co pani Smith skwitowała głośnym śmiechem
- Nie skarbie,to ty jesteś aniołem! Jestem pełna podziwu jak bardzo się martwisz.Musisz ją bardzo kochać...
- Nawet nie wie pani jak bardzo.Jest mi najbliższą osobą,wie o mnie wszystko..."prawie wszystko" - dopowiedziałam w myślach. - Ja już będę kończyć.Dziękuję za wszystko
- Nie ma za co słońce! - powiedziała po czym rozłączyła się.Bardzo lubiłam panią Smith,była inna niż reszta sąsiadów.Miła,serdeczna...nie to co inni.Zarozumiali bogacze...Miała córkę w podobnym do mojego wieku,która nie mieszkała z nią.Kobieta czuła się bardzo samotna więc bardzo często odwiedzała mnie lub ja ją.Grałyśmy w karty,czasem pomagała mi w ogródku lub po prostu piłyśmy kawę rozmawiając na różne tematy,ale przede wszystkim potrafiła wysłuchać.Pamiętam jak po sytuacji z imprezy płakałam.Cały dzień.Wtedy,gdy zadzwoniła do drzwi i zobaczyła mnie w takim stanie.Jej rozmowa ze mną.Do tej pory wspominam ją śmiejąc się głośno...
*retrospekcja*
-Co się stało Stephanie? - zapytała z troską w głosie widząc mnie w takim stanie.Bardzo szybko się do niej wtuliłam.Była dla mnie jak matka zastępcza. - Chodź usiądziemy i wszystko mi opowiesz! - jak postanowiła tak zrobiłyśmy - No to opowiadaj!
-Przespałam się z kolesiem,dla którego nic nie znaczę! - nie wytrzymałam i dałam upust emocją.Pani Smith przytuliła mnie mówiąc:
-Nie płacz,poza tym skąd wiesz,może chłopak odwzajemnia twoje uczucia - mówiąc to ciągle głaskała mnie po głowie.
-Czy chłopak,który co wieczór sypia z inną dziewczyną a czasami nawet z dwoma ma uczucia? - zapytałam z wyrzutem
-Każdy je ma kochanie...Nie płacz,przecież to nie koniec świata...
-Oddałam dziewictwo jakiemuś dupkowi,dla którego byłam kolejną zdobyczą a pani mi mówi to nie koniec świata!? - byłam wściekła.Nie na panią Smith,nie na Zayna tylko na siebie.Że doprowadziłam do takiej sytuacji.Na szczęście pani Smith wiedziała w jakiej jestem sytuacji...
-Och,twój pierwszy raz bynajmniej odbył się tam gdzie powinien,czyli w łóżku...nie to co mój! - zaśmiała się na samo wspomnienie o nim.
-Opowie mi pani o tym? - zapytałam nieśmiało ocierając łzy
-Oczywiście!Tylko zrobię herbatę.To naprawdę zabawna historia - zapewniła mnie idąc w kierunku kuchni z której wróciła po 5 minutach niosąc dwie filiżanki herbaty. - A więc było to na nieczynnej plaży.John - mój mąż postanowił zorganizować kolację,wiesz taki romantyczny piknik z okazji naszej rocznicy.Było cudownie.Rozmawialiśmy o wszystkim,świetnie się rozumieliśmy.Później zaczęliśmy się całować...na początku czułe pocałunki przerodziły się w coraz bardziej zachłanne.Pragnęliśmy siebie w tamtym momencie.Nie interesowało nas miejsce - upiła kilka łyków herbaty i kontynuowała - Po prostu,stało się! Och,co to był za dziki seks! Słyszało nas chyba pół osiedla! Ludzie pewnie myśleli,że komuś dzieje się krzywda,no bo przecież ktoś,kto krzyczy "Aaaaa,auu,och John!" musi być krzywdzony ale nie! My właśnie przeżywaliśmy najlepszy moment w swoim życiu!Ale niestety wszystko co pięknie musi się skończyć...Dwóch policjantów,którzy zostali wezwani przez jakąś starszą panią,gdy nas zobaczyli nie wiedzieli co mają zrobić a my chcieliśmy uciec.Odsunęliśmy się od siebie,ubraliśmy i wylądowaliśmy na komisariacie.Policjanci mieli z nas niezły ubaw ale dla nas liczyło się to,co się tam wydarzyło.Byliśmy utwierdzeni,że to właśnie ta druga osoba jest tą jedyną...na całe życie!Kiedy wróciłam do domu z mamą dostałam takie lanie,że nie mogłam usiedzieć,miałam wtedy tylko 17 lat,ale to nie było ważne.To tylko powiększyło naszą miłość i gdybym mogła to nigdy nie zamieniłabym tego wydarzenia. - uśmiechnęłam się do niej i przytuliłam.
-A teraz chodź! Pójdziemy do mnie ugotujemy coś i spędzimy miło czas...
*koniec retrospekcji*
Zawsze mi pomagała.Sama powiedziała,żebym nie uciekała od problemów a ja właśnie to zrobiłam.Stchórzyłam...Jestem idiotką....Jednak do dziś pamiętam jej słowa:"Nie przejmuj się niczym.Los ma ustawione karty i nikt ani nic ich nie zmieni.Nasze życie zaplanowane jest co do sekundy..."
Poprawiłam sukienkę i ruszyłam razem z Finem do największego klubu w Mullingar.Jednak nie mogłam się rozluźnić...Fin już dawno był wstawiony a ja dalej sączyłam pierwszego drinka.Postanowiłam wziąć pijanego kuzyna i zaprowadzić go domu...Po drodze zaczął mówić:
-Steph,Steph,Steph...Czy ty wiesz,że cię kochaam? - wybełkotał.Ledwo co zrozumiałam jego słowa.Chodziliśmy po całej ulicy ale jak tu nie iść gdy się dźwiga takiego chłopa...
-Oj Fin...chyba za dużo alkoholu dziś wypiłeś... - pokręciłam przecząco głową.W pewnym momencie stanął i zaczął rozpinać rozporek u spodni... - Fin co ty robisz!? - zapytałam zdezorientowana jego zachowaniem
-Siku muszę!
-Przecież nie będziesz sikał na środku ulicy! Chodź w krzaki! - pociągnęłam go za rękaw ale on chwiejąc się na boki,wyrwał się mi...
-Nie! Będę się załatwiał gdzie chcę a ty lepiej pomóż mi z tym rozporkiem! - krzyknąl
-No ludzie! Nie macie już gdzie uprawiać seksu tylko na ulicy!? - krzyknęła z okna jakaś starsza pani
-Zamknij się stara wiedźmo! - Fin i te jego pijackie wygłupy...Co za wstyd...
-Poczekaj no! Niech ja tylko zejdę! - powiedziała po czym wyszła z okna...
-Widzisz! Idzie tu do mnie,podobam jej się - wybełkotał dumnie
-Chyba najebać ci idzie a nie,że jej się podobasz,chodź idziemy! - pociągnęłam go za rękaw jednak on nie drgnął z miejsca.Po chwili poradził sobie z rozporkiem i zaczął załatwiać swoją potrzebę na środku ulicy...Wtedy dostrzegłam dwóch chłopaków idących w naszym kierunku...No pięknie....
-Ej chłopaki! - krzyknął zwracając swoją uwagę - Poznajcie moją kuzynkę Stephanie! Chcecie ją zapoznać bliżej? Świeży towar! - bełkotał trzy po trzy a na jego słowa chłopacy wybuchnęli gromkim śmiechem...
-Wybaczcie mi jego zachowanie,jest chory psychicznie i nie wie co mówi - wymusiłam sztuczny uśmiech chociaż w tamtym momencie chciałam zapaść się pod ziemię!Popatrzałam na ich twarze...uśmiechali się,uff...czyli nie wzięli tego na poważnie.Poza tym zauważyłam,że trzymają się za ręce!
-Nic się nie stało.Jestem Josh a to mój chłopak Ben - podali rękę na przywitanie.
-Miło mi was poznać,a ta ofiara,która właśnie skończyła się wypróżniać to Fintan... - powiedziałam posyłając im serdeczny uśmiech.
-Może pomożemy dostarczyć ci go do domu? - zapytał Ben
-Byłabym wdzięczna - powiedziałam kierując się z nowymi znajomymi i "osikiem" w stronę domu...
__________________________________________________________
Ufff,długi ;p Nic się w nim nie dzieje,jak zwykle...Pisałam go podczas pracy więc jest taki sobie...Teraz wezmę się za zakładkę Bohaterów bo ciągle tylko jedna osoba jest tam opisana xd
CZYTASZ? - KOMENTUJ!
Ile ja bym dała za taką obsługę w samolocie *.* <marzy>
Poprzedni rozdział:
-Steph,boże jak dobrze,że to ty! - powiedziała zapłakanym głosem.Już teraz wiedziałam,że coś złego się stało...
________________________________________________________________
-Nat,wszystko w porządku? - odpowiedziała mi głucha cisza - stało się coś?
-Nie,wszystko okej - odpowiedziała pociągając nosem
-Na pewno?
-Mogę się zatrzymać u ciebie na jakiś czas? - zapytała z nadzieją,że się zgodzę.
-Tak,ale co się stało! Coś z Zaynem? Mam przyjechać? - zalewałam ją masą pytań....martwiłam się o nią.Podczas naszej rozmowy do pokoju wszedł Fin,który zapytał się "Czy jestem gotowa".W odpowiedzi pokazałam mu gestem ręki telefon i powiedziałam bezdźwięczne "Przepraszam".Zostawił mnie samą a ja dalej kontynuowałam naszą rozmowę:
- Okej,mów! - powiedziałam stanowczym tonem.
- Nie - szybko zaprzeczyła - z Zaynem jest wszystko okej,po prostu mam drobny problem i muszę przemyśleć jak go rozwiązać...
- No okej - powiedziałam nieusatysfakcjonowana odpowiedzią,jaką uzyskałam.Wiedziałam,że kręci - Klucze znajdziesz u sąsiadki.Obiecała się zająć ogródkiem więc przy okazji posłużysz mi za ogrodnika - zaśmiałam się do słuchawki
- Chętnie - odpowiedziała nieco radosnym głosem - Dziękuję...za wszystko - i już powrócił jej stary zgorzkniały humor
- Zaraz przedzwonię do sąsiadki,powiem jej o sytuacji i pamiętaj! Jak coś to dzwoń a ja przyjadę! - zaręczyłam ją.
- Dziękuję - tylko tyle usłyszałam bo już po chwili powitał mnie dźwięk zakończonego połączenia.Wykręciłam szybko numer sąsiadki,która po chwili odebrała:
- Witaj Stephanie,coś się stało? - zapytała swoim miłym głosem
- Dzień dobry pani Smith,nie nic się nie stało,dzwonię by panią poinformować,że moja kuzynka przyjdzie do pani po klucz.
- A co się stało? Nie ufasz mi? - zapytała smutna
- Nie skądże! - szybko zaprzeczyłam - Chodzi o to,że moja kuzynka ma problem i musi w spokoju przemyśleć kilka spraw.
- Aha,no dobrze,a jak twoja kuzynka ma na imię?
- Nathalie - odpowiedziałam radośnie - Ale mam dla pani kolejne bojowe zadanie! - zaśmiałam się
- Och,zamieniam się w słuch!
- Niech pani ma na nią oko.Martwię się o nią.Niech pani 2 czy 3 razy w tygodniu powie,że po coś panią wysłałam czy coś...
- Oczywiście! - jej miły głos rozległ się w słuchawce.Byłam jej dozgonnie wdzięczna.
- Jest pani aniołem! - rzuciłam przez słuchawkę,co pani Smith skwitowała głośnym śmiechem
- Nie skarbie,to ty jesteś aniołem! Jestem pełna podziwu jak bardzo się martwisz.Musisz ją bardzo kochać...
- Nawet nie wie pani jak bardzo.Jest mi najbliższą osobą,wie o mnie wszystko..."prawie wszystko" - dopowiedziałam w myślach. - Ja już będę kończyć.Dziękuję za wszystko
- Nie ma za co słońce! - powiedziała po czym rozłączyła się.Bardzo lubiłam panią Smith,była inna niż reszta sąsiadów.Miła,serdeczna...nie to co inni.Zarozumiali bogacze...Miała córkę w podobnym do mojego wieku,która nie mieszkała z nią.Kobieta czuła się bardzo samotna więc bardzo często odwiedzała mnie lub ja ją.Grałyśmy w karty,czasem pomagała mi w ogródku lub po prostu piłyśmy kawę rozmawiając na różne tematy,ale przede wszystkim potrafiła wysłuchać.Pamiętam jak po sytuacji z imprezy płakałam.Cały dzień.Wtedy,gdy zadzwoniła do drzwi i zobaczyła mnie w takim stanie.Jej rozmowa ze mną.Do tej pory wspominam ją śmiejąc się głośno...
*retrospekcja*
-Co się stało Stephanie? - zapytała z troską w głosie widząc mnie w takim stanie.Bardzo szybko się do niej wtuliłam.Była dla mnie jak matka zastępcza. - Chodź usiądziemy i wszystko mi opowiesz! - jak postanowiła tak zrobiłyśmy - No to opowiadaj!
-Przespałam się z kolesiem,dla którego nic nie znaczę! - nie wytrzymałam i dałam upust emocją.Pani Smith przytuliła mnie mówiąc:
-Nie płacz,poza tym skąd wiesz,może chłopak odwzajemnia twoje uczucia - mówiąc to ciągle głaskała mnie po głowie.
-Czy chłopak,który co wieczór sypia z inną dziewczyną a czasami nawet z dwoma ma uczucia? - zapytałam z wyrzutem
-Każdy je ma kochanie...Nie płacz,przecież to nie koniec świata...
-Oddałam dziewictwo jakiemuś dupkowi,dla którego byłam kolejną zdobyczą a pani mi mówi to nie koniec świata!? - byłam wściekła.Nie na panią Smith,nie na Zayna tylko na siebie.Że doprowadziłam do takiej sytuacji.Na szczęście pani Smith wiedziała w jakiej jestem sytuacji...
-Och,twój pierwszy raz bynajmniej odbył się tam gdzie powinien,czyli w łóżku...nie to co mój! - zaśmiała się na samo wspomnienie o nim.
-Opowie mi pani o tym? - zapytałam nieśmiało ocierając łzy
-Oczywiście!Tylko zrobię herbatę.To naprawdę zabawna historia - zapewniła mnie idąc w kierunku kuchni z której wróciła po 5 minutach niosąc dwie filiżanki herbaty. - A więc było to na nieczynnej plaży.John - mój mąż postanowił zorganizować kolację,wiesz taki romantyczny piknik z okazji naszej rocznicy.Było cudownie.Rozmawialiśmy o wszystkim,świetnie się rozumieliśmy.Później zaczęliśmy się całować...na początku czułe pocałunki przerodziły się w coraz bardziej zachłanne.Pragnęliśmy siebie w tamtym momencie.Nie interesowało nas miejsce - upiła kilka łyków herbaty i kontynuowała - Po prostu,stało się! Och,co to był za dziki seks! Słyszało nas chyba pół osiedla! Ludzie pewnie myśleli,że komuś dzieje się krzywda,no bo przecież ktoś,kto krzyczy "Aaaaa,auu,och John!" musi być krzywdzony ale nie! My właśnie przeżywaliśmy najlepszy moment w swoim życiu!Ale niestety wszystko co pięknie musi się skończyć...Dwóch policjantów,którzy zostali wezwani przez jakąś starszą panią,gdy nas zobaczyli nie wiedzieli co mają zrobić a my chcieliśmy uciec.Odsunęliśmy się od siebie,ubraliśmy i wylądowaliśmy na komisariacie.Policjanci mieli z nas niezły ubaw ale dla nas liczyło się to,co się tam wydarzyło.Byliśmy utwierdzeni,że to właśnie ta druga osoba jest tą jedyną...na całe życie!Kiedy wróciłam do domu z mamą dostałam takie lanie,że nie mogłam usiedzieć,miałam wtedy tylko 17 lat,ale to nie było ważne.To tylko powiększyło naszą miłość i gdybym mogła to nigdy nie zamieniłabym tego wydarzenia. - uśmiechnęłam się do niej i przytuliłam.
-A teraz chodź! Pójdziemy do mnie ugotujemy coś i spędzimy miło czas...
*koniec retrospekcji*
Zawsze mi pomagała.Sama powiedziała,żebym nie uciekała od problemów a ja właśnie to zrobiłam.Stchórzyłam...Jestem idiotką....Jednak do dziś pamiętam jej słowa:"Nie przejmuj się niczym.Los ma ustawione karty i nikt ani nic ich nie zmieni.Nasze życie zaplanowane jest co do sekundy..."
Poprawiłam sukienkę i ruszyłam razem z Finem do największego klubu w Mullingar.Jednak nie mogłam się rozluźnić...Fin już dawno był wstawiony a ja dalej sączyłam pierwszego drinka.Postanowiłam wziąć pijanego kuzyna i zaprowadzić go domu...Po drodze zaczął mówić:
-Steph,Steph,Steph...Czy ty wiesz,że cię kochaam? - wybełkotał.Ledwo co zrozumiałam jego słowa.Chodziliśmy po całej ulicy ale jak tu nie iść gdy się dźwiga takiego chłopa...
-Oj Fin...chyba za dużo alkoholu dziś wypiłeś... - pokręciłam przecząco głową.W pewnym momencie stanął i zaczął rozpinać rozporek u spodni... - Fin co ty robisz!? - zapytałam zdezorientowana jego zachowaniem
-Siku muszę!
-Przecież nie będziesz sikał na środku ulicy! Chodź w krzaki! - pociągnęłam go za rękaw ale on chwiejąc się na boki,wyrwał się mi...
-Nie! Będę się załatwiał gdzie chcę a ty lepiej pomóż mi z tym rozporkiem! - krzyknąl
-No ludzie! Nie macie już gdzie uprawiać seksu tylko na ulicy!? - krzyknęła z okna jakaś starsza pani
-Zamknij się stara wiedźmo! - Fin i te jego pijackie wygłupy...Co za wstyd...
-Poczekaj no! Niech ja tylko zejdę! - powiedziała po czym wyszła z okna...
-Widzisz! Idzie tu do mnie,podobam jej się - wybełkotał dumnie
-Chyba najebać ci idzie a nie,że jej się podobasz,chodź idziemy! - pociągnęłam go za rękaw jednak on nie drgnął z miejsca.Po chwili poradził sobie z rozporkiem i zaczął załatwiać swoją potrzebę na środku ulicy...Wtedy dostrzegłam dwóch chłopaków idących w naszym kierunku...No pięknie....
-Ej chłopaki! - krzyknął zwracając swoją uwagę - Poznajcie moją kuzynkę Stephanie! Chcecie ją zapoznać bliżej? Świeży towar! - bełkotał trzy po trzy a na jego słowa chłopacy wybuchnęli gromkim śmiechem...
-Wybaczcie mi jego zachowanie,jest chory psychicznie i nie wie co mówi - wymusiłam sztuczny uśmiech chociaż w tamtym momencie chciałam zapaść się pod ziemię!Popatrzałam na ich twarze...uśmiechali się,uff...czyli nie wzięli tego na poważnie.Poza tym zauważyłam,że trzymają się za ręce!
-Nic się nie stało.Jestem Josh a to mój chłopak Ben - podali rękę na przywitanie.
-Miło mi was poznać,a ta ofiara,która właśnie skończyła się wypróżniać to Fintan... - powiedziałam posyłając im serdeczny uśmiech.
-Może pomożemy dostarczyć ci go do domu? - zapytał Ben
-Byłabym wdzięczna - powiedziałam kierując się z nowymi znajomymi i "osikiem" w stronę domu...
__________________________________________________________
Ufff,długi ;p Nic się w nim nie dzieje,jak zwykle...Pisałam go podczas pracy więc jest taki sobie...Teraz wezmę się za zakładkę Bohaterów bo ciągle tylko jedna osoba jest tam opisana xd
CZYTASZ? - KOMENTUJ!
Ile ja bym dała za taką obsługę w samolocie *.* <marzy>
Przestań marudzić marudo.!! Nie jest za długi, jest w sam raz.:) Szkoda mi Nathali.. Hhahaha, nie mogę z Fina. Ten to ma łeb.:DD No i czekam aż Steph w końcu wróci do UK.!:D
OdpowiedzUsuńSUPER rozdział! i nie gadaj, ze jest nudny, bo to jest nie prawda. ten rozdział jest świetny!!
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny!! =)))
Świetny *.* czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńNudy i długo.?! To ty chyba takiego nie widziałaś.! Rozdział świetny jak każdy.! No i ,,ja uwielbiam go'' hahaa Fin rozwalił system z sikaniem na ulicy . ahahha
OdpowiedzUsuńna początku przepraszam, ale mój komentarz może być dość nieogarnięty, dziwny i niezrozumiały, bo prezentacja z chemii którą ogladałam przed czytaniem tego rozdziału tak mi wyprała mózg, że kompletnie nie mogę normalnie myśleć...
OdpowiedzUsuńNo, dobra a teraz do rzeczy.
Po pierwsze: Kocham Fin'a (jak obiecałam tak będę zawsze pisać ;D)
Po drugie: To jest długi??? o.O Fakt jest dłuższy niż normalnie, ale bez przesady ;p
Po trzecie: miałam tu coś napisać, ale zapomniałam co i nie mogę sobie przypomnieć (taaa... skleroza nie boli ;)
Po czwarte: Też bym chciała taką obsługę w samolocie ^^
Po piąte: może jednak ten komentarz wyszedł mi w miarę normalnie mimo że z braku zdolności do myślenia piszę wszystko co mi przyjdzie do głowy...
Po szóste: czekam na kolejny <3
No, a teraz koniec mojej bezmyślnej pisaniny
hahaahhahahahahahahahaha ... boskie !
OdpowiedzUsuń