*dwa dni później*
Właśnie jestem w trakcie przygotowań do imprezy urodzinowej Eleanor.Wczoraj pomagałam urządzić salę Louisowi,wszystko było dopięte na ostatni guzik...Widać,że chłopak ją kocha i mam nadzieje,że z wzajemnością bo jak nie to nie ręczę za siebie. Mimo to mam nadzieję,że jej się spodoba..."Liczą się chęci" powtarzałam sobie w kółko w głowie...Ale czy dla wszystkich? Ona wygląda na rozpieszczoną dziewczynkę...."Nie oceniaj książki po okładce"... Nie no niezłą porę sobie wybrałam na przemyślenia... Justyna tu ma być lada chwila a ja stoję prawie naga przed lustrem nie wiedząc w co się ubrać i zamiast szukać czegoś w szafie to sobie dumam...Dobra ogarnij się bo znowu zamyślasz się! Podchodzę do szafy i wertuję każdy ciuch w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego. Po przeszukaniu całej szafy stwierdziłam,że nie mam tutaj nic sensownego do ubrania... Nie no byłam tak bardzo pochłonięta przygotowaniami do imprezy,że zapomniałam sobie kiecki kupić... I wtedy przypomniałam sobie o tej sukience kupionej na wspólnych zakupach z Niall'em i Justyną.Szybkim krokiem udałam się do samochodu.... "Nawet nie chciało mi się zakupów wypakować" - pomyślałam. "Dobrze,że chociaż garaż mam połączony z domem,bo musiałabym się ubierać"... Przeszukałam wszystkie torby z zakupami i znalazłam ją. Jest idealna! Szybkim krokiem udaję się do pokoju i wciskam ją na siebie. Kilka drobnych dodatków i stylizacja gotowa. Teraz czas na makijaż. Nie chcę sprawić złego wrażenia przed nowo poznanymi ludźmi więc nie będę przesadzała. Po zakończeniu owej czynności pozostało mi zrobić fryzurę. Postanowiłam trochę pokręcić moją "szopę". Wzięłam lokówkę i po kilkunastu minutach fryzura była gotowa. Do sukienki postanowiłam wziąć te buty. Gotowa do wyjścia czekałam na Justynę.Miała po mnie przyjechać z Niall'em bo ja nie połapałabym się z dojazdem. Co prawda byłam tam wczoraj z Louis'em ale przez całą drogę śmiałam się z nim i nie miałam czasu kodować trasy. W końcu nie jestem nawigacją. Po 5 minutach czekania zaczęłam się denerwować... Spóźniają się.... Postanowiłam do nich zadzwonić. Wykręcam numer do blondynka i czekam...Pierwszy sygnał...drugi...trzeci...
- Hej Steph! - powitał mnie radosny głos blondynka a ja odetchnęłam z ulgą.
- Hej Steph? Nie wkurzaj mnie! Ja tu na was czekam i martwię się o was a ty mi wyjeżdżasz z "Hej Steph!" - Przepraszam ale chyba wiesz jak to jest z Justyną... - powiedział a ja cicho się zaśmiałam
- Ej... - powiedziała oburzona szatynka. - Jestem kobietą i muszę jakoś wyglądać... - krzyknęła do słuchawki
- Nie krzycz do mnie,bo zamiast pójść na imprezę to pójdziemy do laryngologa po aparat słuchowy dla mnie - wszyscy nagle wpadliśmy w śmiech - A tak w ogóle to gdzie jesteście?
- Już dochodzimy. Otwórz drzwi - powiedział po czym się rozłączył. Zrobiłam to o co prosili i zobaczyłam moich przyjaciół. Zaczęliśmy się witać całusami w policzek i chwilę potem kierowaliśmy się do samochodu,którego zaparkowali 500 metrów od domu... Oni to zrobili chyba specjalnie... Jak ja mam latać w 10cm szpilach taki kawał? Justyna bynajmniej pomyślała i ubrała baleriny a buty na obcasie zostawiła w samochodzie...Coś czuję,że będą mnie bolały nóżki...
*kilkanaście minut później*
- Boże Stef rusz te pupsko a nie się wleczesz - rzuciła w moją stronę zdenerwowana Justyna - już żółwie szybciej chodzą niż ty... - powiedziała sarkastycznie
- Haha bardzo śmieszne - skomentowałam widząc jak moi przyjaciele się ze mnie śmieją - to wina tego idioty co położył tutaj kostkę brukową... - odpowiedziałam po czym dołączyłam do nich śmiejąc się.Jednak nie było mi dane mi śmiać się długo po już po chwili leżałam na ziemi.
- Kurwa... - warknęłam
- Boże Steph! Nic ci się nie stało? - powiedział spanikowany Nialler. Cały on.Niech ktoś się wywali a on już wpada w panikę.
- Nic mi nie jest - powiedziałam podnosząc się - tylko teraz nie mam w czym pójść na imprezę - pokazałam złamanego obcasa.
- Tu niedaleko powinien być sklep,coś znajdziemy - powiedziała Justyna i już po chwili kierowaliśmy się do sklepu.Wprawdzie zeszło nam z 3 razy dłużej przeze mnie ale jakoś doczołgaliśmy się. Po przewertowaniu wzrokiem butów postanowiłam kupić takie i już po chwili kierowałam się w nowych butach razem z przyjaciółmi do samochodu. Spojrzałam na zegarek (14:55). No nieźle. O 15:30 mamy być w Londynie. Misja niemożliwa szczególnie przez korki,które się tworzą godzinami popołudniowymi...
- Poczekajcie! Zadzwonię do Lou,że się spóźnimy - rzuciłam czym prędzej wykręcając jego numer. Na moje szczęście odebrał:
- Hej Lou! My się spóźnimy bo mieliśmy drobny wypadek - wspominając tą sytuację mimowolnie się uśmiechnęłam
- Coś się stało? Mam nadzieje,że jesteście wszyscy w jednym kawałku! - powiedział tym swoim "przejętym" głosem chociaż ja dobrze wiedziałam,że śmieje się z nas
- Nie,wszystko jest okej,spóźnimy się z 30 minut mam nadzieje,że nam wybaczysz łaskawy człowieku...
- No nie wiem,nie wiem - powiedział robiąc tzw. "hmmm" - No niech wam będzie tylko ruszcie te swoje szanowne cztery litery i migusiem na imprezę!
- Się robi szefie - odpowiedziałam śmiejąc się - To ja kończę bo Niall tu już na mnie z klaksonem wyskoczył
- Do zobaczenia - powiedział po czym rozłączył się.
- Steph,jak w tej chwili nie wsiądziesz do auta to pojedziemy bez ciebie! - powiedział stanowczym głosem Niall
- Dobra już wsiadam - rzuciłam w jego stronę kierując się na tylne siedzenia samochodu. - ruszaj już marudo! - powiedziałam po czym razem z Justyną,która siedziała z przodu obok blondynka zaczęłyśmy się śmiać.
- Kobiety - westchnął.- nigdy ich nie zrozumiesz.
- Ej ! - powiedziałyśmy obie z Justyną i tym razem wszyscy się śmialiśmy. Po chwili Nialler ruszył. Kierunek -> Impreza u Eleanor.
*godzinę później*
Wreszcie dojechaliśmy. Pół godziny spóźnienia na imprezę,dobry czas nie ma co... Pospiesznie wysiadam z auta i czekam razem z Niall'em na Justynę,która przebiera buty.
- Rusz się do cholery! - wydarł się na nią Nialler. To nie było do niego podobne.Nigdy nie widziałam,żeby krzyczał na mnie a tym bardziej na swoją dziewczynę.... Po tych słowach Justyna wyruszyła jak popędzona w stronę domu... Co tu się dzieje..?!
- Idziesz? - spytał się mnie Niall wyciągając rękę do mnie a ja nie wiedziałam co zrobić. Patrzyłam na przyjaciółkę,która szła z głową opuszczoną w dół...Nie mogłam jej tak zostawić. Nie dzisiaj. Nie po tym jak mi pomagała.
- Jasne - rzuciłam wymijając go i podbiegłam do przyjaciółki - Chyba nie planowałaś mnie zostawić samej co? - spojrzałam na nią uśmiechając się. Ta podniosła głowę i uśmiechnęła się...szczerze się uśmiechnęła.Wzięłam ją pod rękę i już po chwili dzwoniłam do drzwi. Po chwili dołączył do nas Niall,który wyglądał na pogniewanego ale ja miałam to gdzieś. Postanowione. Dzisiaj całą imprezę spędzę z przyjaciółką. Muszę jej pomóc! Po krótkiej chwili drzwi otworzyły się i pojawił się w nich Louis. Przywitaliśmy się i skierowaliśmy się do salonu. Już z daleka ujrzałam solenizantkę... Podeszłyśmy z Louis'em do niej i zaczął nas sobie przedstawiać:
- Skarbie to jest Stephanie - wskazał na mnie - moja przyjaciółka i Justyna - wskazał na szatynkę - dziewczyna Niall'a. A to jest moja dziewczyna Eleanor - powiedział po czym pocałował ją w usta.
- Miło cię poznać - rzuciłam w jej stronę. Nie zabrzmiało to miło ale cały czas miałam w głowie sytuację przed domem. Ona nie dawała mi spokoju
- Mnie was również. Dużo się o was dowiedziałam i mam nadzieję,że w przyszłości się zaprzyjaźnimy - powiedziała El. Czyli jednak pozory mylą. Nie okazała się taka jak myślałam. Jest całkiem sympatyczna.
- Chodź to poznasz chłopaków! - powiedział Lou i pociągnął mnie w tłum bawiących się ludzi. Po chwili doszliśmy do stolika gdzie znajdowała się pozostała trójka.
- Ej głąby! - próbował ich uciszyć Lou - to jest Stephanie,o której wam tyle opowiadałem - rzekł do nich - Steph, to jest Harry,Liam i Zayn. Ja już muszę iść więc zaopiekujcie się nią i nie przestraszcie jej! - powiedział do nich Lou po czym zniknął w tłumie.Nie wiedziałam co powiedzieć szczególnie,że dwóch z nich zaczęło się gapić na mnie ilustrując od dołu do góry. Zdałam się tylko na krótkie:
- Cześć - odpowiedziałam pocierając ręką o ramię.
- Siema lala - odpowiedział chłopak w lokach. Pociągnął mnie za rękę i już po chwili siedziałam u niego na kolanach - Bolało jak spadłaś z nieba? - zaczął poruszać śmiesznie brwiami. Schyliłam się i powiedziałam mu na ucho:
- Wiesz chłopcze,że droga jaką musi przebyć mój but do twojego tyłka jest bardzo krótka,więc nie prowokuj mnie do przebycia jej bo źle się to dla ciebie skończy.
- Już cię lubię - powiedział z uśmiechem ukazując swoje dołeczki - Tak w ogóle mów do mnie Hazza
- Ja też cię lubię Hazza - uśmiechnęłam się - A teraz wybacz,ale chciałabym zająć miejsce na krześle - podreśliłam ostatnie słowo,żeby dać mu do zrozumienia,że czuję się niekomfortowo.Po chwili siedziałam już na krześle i tylko Hazz raczył się do mnie odezwać. Nie mogłam znieść już tych wzroków skupionych na mnie.... - Hazza idziesz zatańczyć?
- Jasne! - skierowaliśmy się i już po chwili tańczyliśmy obok reszty tłumu.
- Powiedz mi Harry dlaczego twoi znajomi mnie nie polubili? Aż taka zła jestem? - powiedziałam smutno.
- Zamyślili się pewnie,nie przejmuj się nimi jesteś super! - próbował mnie pocieszyć.Po chwili zaczął wołać nas Lou na toast.
- Lou przecież wiesz,że ja nie piję! - powiedziałam do niego kiedy zaczął mi wciskać kieliszek.
- Mojego zdrowia nie wypijesz? - powiedziała El udając,że się gniewa.
- Dobra ale piję na waszą odpowiedzialność! Macie mnie pilnować! - powiedziałam stanowczo.
- No to zdrowie! - powiedział Nialler
- Zdrowie! - odkrzyknęli mu wszyscy chórem i wypili zawartość swojego kieliszka. Później leciały kolejne i kolejne... Nawet nie pamiętam kiedy urwał mi się film....
*następnego dnia*
Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Podnoszę ją lecz ból jest tak silny,że mimowolnie opadam na łóżko. I wtedy coś się poruszyło... Wystraszona dość szybko podniosłam się i dopiero teraz zauważyłam,że jestem zupełnie naga a obok mnie leżał......
_______________________________________________________________________________
Zjebałam,zjebałam i jeszcze raz zjebałam. Miałam taki świetny plan na opisanie tego a i tak mi nie wyszło :( To chyba najdłuższy rozdział i najwięcej się w nim dzieje. Sylwetkę El przybliżę wam jutro w osobnej notce. Poza tym zapraszam na bloga mojej koleżanki KLIK. Następny rozdział możliwe,że w środę a jeżeli nie to dopiero w weekend.
PS: Wolicie takie rozdziały (chodzi o długość) czy krótsze? Jeżeli krótsze to będą się częściej pojawiać :))
Miłego czytania
Alisa x
"Nie oceniaj książki po okładce" haha :)
OdpowiedzUsuńjak zwykle cudo <3
Czytając nawet nie zauważyłam, że jest taki długi. Dobrze jest i nie zjebałaś.! Nieźle mnie rozbawiło jak opisałaś drogę Steph do samochodu haha. Kocham to normalnie, jakbym swoje przyjaciółki widziała.xD
OdpowiedzUsuńPo pierwsze fajnie że (znów) zmienilaś wygląd bloga, teo o wiele lepszy od poprzeniego :D
OdpowiedzUsuńPo drugie wolałabym aby rozdziały były dłuższe bo lepiej się czyta.
P trzecie (i ostatnie) rozdział mega, droga Steph do auta zarąbista ale słowa "Wiesz chłopcze,że droga jaką musi przebyć mój but do twojego tyłka jest bardzo krótka,więc nie prowokuj mnie do przebycia jej bo źle się to dla ciebie skończy." mnie rozjebały x.x
Jest moooc ! :P
♥
Najbardziej rozśmieszyło mnie droga do samochodu, pół klasy się na mnie gapiło jak zaczęłam się śmiać.xD Mniej więcej tak ostatnio szłam z domówki po śniegu..:D Jak mi jeszcze raz powiesz,że zjebałaś to obiecuje ci,że droga jaką musi przebyć mój but do twojego tyłka jest bardzo krótka,więc nie prowokuj mnie do przebycia jej bo źle się to dla ciebie skończy." xx Czekam na kolejny.<3
OdpowiedzUsuńŚwietny wygląd bloga ^^ a co do opowiadania to czekam na dalsze części . Uff nadrobiłam ^^
OdpowiedzUsuńHahah a Styles jak zawsze swoje gadki :D Uśmiałam się czytając, więc wielki + dla Ciebie . xx
OdpowiedzUsuńSUPER!!! rozdział!! =))) idę do kolejnego xDD
OdpowiedzUsuń